Jeżeli presja to coś, co potrafi cię sparaliżować, to nie chciałbyś być w tym momencie w skórze Ousmane’a Dembélé. Przyjść do FC Barcelony przeżywającej kryzys, jako najdroższy transfer w historii klubu oraz następca piłkarza, który był szykowany na następcę Messiego, to nie lada sztuka.
Francuski zawodnik nie obawia się jednak tego zadania, co doskonale potwierdziło jego „zaangażowanie” w transfer. I chociaż pewnie nikt nie popiera takich czynów jak nie stawianie się na trening drużyny, tylko po to by zmusić klub do sprzedaży, to pokazuje to doskonale, iż Dembélé nie przychodzi do Barcelony, bo może, tylko dlatego, że chce i jest pewny swoich umiejętności. A ryzyko niepowodzenia transferu było naprawdę spore. Pomimo ogromu pieniędzy jakie proponowała FC Barcelona, wielu ekspertów było przekonanych, że Borussia nie zechce sprzedać swojego zawodnika, chociażby dlatego, by pokazać innym piłkarzom, jak Aubameyang, że takie wywieranie presji na klub nie przynosi skutków. Koniec końców dortmundczycy zgodzili się jednak na przenosiny piłkarza, chociaż, jak przyznał sam prezes Borussii, Hans-Joachim Watzke: „transfer Dembélé nas osłabi, znalezienie następcy nie będzie proste”. To, jak dużo ryzykował swoim protestem Dembélé, pokazuje inna saga transferowa, dotycząca przyjścia Coutinho do Barcelony, gdzie Liverpool do dziś jest obojętny na pieniądze płynące z Camp Nou, a Jürgen Klopp zarzeka się, że piłkarza nie ma w składzie z powodu kontuzji.
Jedyny możliwy następca
„Barcelona zdawała sobie sprawę, że nie ma lepszego kandydata na zastępstwo Neymara niż właśnie Ousmane Dembélé”, mówił w wywiadzie dla Sport.pl Tomasz Ćwiąkała, który komentuje dla telewizji Eleven zarówno ligę hiszpańską, jak i niemiecką Bundesligę. I nie ma w tej opinii nic kontrowersyjnego. Już podczas przenosin do Borussii francuski napastnik był porównywany właśnie do brazylijskiego piłkarza, z tym że miał nad nim jedną przewagę. Tak jak Neymar potrzebował sporo czasu na aklimatyzację w Hiszpanii, tak Dembélé w Niemczech odnalazł się znakomicie. Dziesięć bramek i 21 asyst w 49 występach w poprzednim sezonie to wynik wręcz niesamowity. Do tego zyskał miano najskuteczniejszego dryblera w całej Bundeslidze, 103 razy mijając rywali za pomocą sztuczek technicznych. Nic więc dziwnego, że zainteresowana nim Barcelona postanowiła to właśnie na niego przekazać ponad połowę kwoty uzyskanej z transferu Neymara. Z Brazylijczykiem łączy go też zamiłowanie do indywidualnej gry. Dembélé uwielbia bawić się piłką, zachwycać kibiców swoją techniką, na co uwagę zwracał już jego były trener z czasów gry w Rennes, Rolland Courbis: „Ousmane musi zrozumieć, że drybling to doskonała piłkarska broń, ale podaniem też można czasem minąć trzech rywali. A podanie jest szybsze”. Tutaj więc czeka na Valverde najwięcej pracy, by zmusić piłkarza do gry z kolegami, w zespole tak poukładanym i uwielbiającym grę drużynową jak FC Barcelona.
Courbis wspominał też, że dla Dembélé nie ma różnicy, czy gra w finale Mistrzostw Świata, czy na podwórku z kolegami. Taka wytrzymałość psychiczna i umiejętność wyłączenia się może być bardzo przydatna, zwłaszcza na początku przygody z Barceloną. Przejęcie po Neymarze numeru na koszulce oraz zajęcie jego pozycji będzie generowało mnóstwo porównań, a to wszystko będzie dotyczyć piłkarza, który w maju tego roku skończył dopiero 20 lat. Barcelona wiąże z nim wielkie nadzieje także dlatego, że to zawodnik już teraz bardzo dobrze ukształtowany taktycznie i technicznie. Zapytany swego czasu o to, którą nogę ma silniejszą odparł „Jestem bardziej lewonożny, ale strzelam lepiej prawą stopą”. Dembélé potrafi też wspomóc kolegów w pressingu, co także jest istotne, gdyż Valverde zamierza przywrócić ten element gry, jako jeden z najistotniejszych w taktyce FC Barcelony.
@K_Stanowski @D_Demnicki 10 prawa lewa noga gaz dryblingi na poziomie Neymara! 17 meczy 9 bramek 3 asysty milion udanych dryblingów !Merci
— TurboGrosik (@GrosickiKamil) March 7, 2016
Mama najważniejsza
Dla włodarzy z Barcelony nazwisko Dembélé było znane już od dawna. Jeszcze gdy Neymar biegał po murawie Camp Nou i nikt nie myślał o jego odejściu, Duma Katalonii miała w planach ściągnąć Francuza. Według France Football Barcelona już półtora roku temu oferowała Stade Rennes 35 milionów euro za skrzydłowego, jednak francuski klub się nie zgodził.
Jako że interesowało się nim wiele europejskich potęg jak Barcelona, Arsenal czy Chelsea, to wiele osób mogło być zdziwionych, że Dembélé z Ligue 1 trafił do Borussii Dortmund, klubu wielkiego, ale jednak nie z najwyższej półki. Kluczem do zrozumienia tych przenosin był fakt, iż prezydent klubu z Rennes, François Pinault, jest właścicielem firmy Puma, która ubiera oba kluby oraz posiada on pakiet akcji klubu z Dortmundu. Wydaje się więc, że przenosiny te były starannie zaplanowane i miały służyć dalszemu rozwojowi wciąż młodego zawodnika. O tym, że Dembélé trafił najpierw do Dortmundu, a nie Barcelony, Manchesteru City czy innego topowego klubu, zadecydować mogła też matka piłkarza, która według wielu doniesień kieruje karierą młodego zawodnika.
„To ona jest tą osobą, która zadecyduje o przyszłości piłkarza” przyznał sam agent zawodnika, gdy ten grał jeszcze we Francji. Dodał też, że kiedy Ousmane chciał opuścić Rennes jeszcze przed osiemnastym rokiem życia, to właśnie jego mama kazała mu pozostać w klubie, który go wychował i tutaj podpisać swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Wpływ na pozostanie w Rennes miał też były znany piłkarz, a ówczesny dyrektor sportowy klubu Michael Silvestre, który przekonywał zawodnika, by był cierpliwy i odpłacił się zespołowi, który go wychował. Ousmane posłuchał wówczas starszych, co zaprocentowało szybkim rozwojem. Samego piłkarza też należy zrozumieć, bo w Stade Rennes nie od razu poznano się na jego talencie. Na debiut ligowy Dembélé musiał czekać aż do 6 listopada 2015 roku, czyli do trzynastej kolejki. Pierwszy kontakt z Ligue 1 nie był może okazały, bo były to tylko cztery minuty w starciu z SCO Angers, ale już kolejne spotkanie, które piłkarz rozpoczął w pierwszym składzie, przyniosło premierowe trafienie. Miejsca raz otrzymanego Dembélé już nie oddał, strzelając w swoim premierowym sezonie dwanaście goli i zaliczając pięć asyst. Poprawił też kilka rekordów, zostając najmłodszym strzelcem dziesięciu bramek w Ligue 1 od 30 lat, pobijając między innymi takie gwiazdy jak Thierry Henry, Karim Benzema czy Eden Hazard.
Pomimo tego, że jego mama oraz liczni agenci powtarzali niejednokrotnie, iż kariera Dembélé będzie prowadzona odpowiedzialnie i mądrze, to nie jest tak, że jego dotychczasowe poczynania są pozbawione rys. Przede wszystkim piłkarz potrafi postawić na swoim w bardzo niekonwencjonalny sposób. Chcąc zmusić Borussię do sprzedania go do Barcelony po prostu przestał przychodzić na treningi, czym zaszokował między innymi trenera, który przyznał, iż piłkarz nikogo o tym nie informował, a tym bardziej nie wyjawiał powodów. To było przyczyną jego zawieszenia przez klub z Dortmundu, który zezwolił mu tylko na treningi indywidualne. Ta sprawa odbiła się sporym echem, a komentował ją między innymi Uli Hoeness, prezes Bayernu Monachium, podejrzewając, że za wszystkim mógł stać klub z Katalonii: „Jeśli to Barcelona stoi za zachowaniem Dembélé, to nie mam już szacunku do tego klubu. To nieetyczne”. Jak zapewniał jednak „Kicker”, według ich informacji protest był wyłącznie pomysłem zawodnika i nie przyniósł mu uznania, także w katalońskim klubie. Potwierdza to też Mikael Silvestre, który przypomniał, że to nie pierwszy taki wyskok Dembélé w jego karierze: „On zawsze miał twardy charakter. Kiedy ja byłem dyrektorem sportowym w Rennes, a on chciał odejść to też bojkotował treningi, nawet na pięć tygodni i była to jego osobista decyzja, niewymuszona przez rodzinę, agentów czy kogoś innego z otoczenia”. Przed FC Barceloną stoi więc kolejne trudne zadanie, by okiełznać młodego piłkarza. Tutaj też wydaje się on być podobny do Neymara, który tak jak Dembélé do dobrej gry potrzebuje docenienia i zaufania ze strony trenera oraz kolegów z drużyny.
Spełnione marzenie
Jak wspominał na Twitterze Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sport, Dembélé już w 2016 roku mówił, że jego marzeniem jest gra w Barcelonie. Nie mógł wtedy nawet przewidzieć, że jego marzenie spełni się tak szybko i niecałe dwa lata po debiucie w seniorskiej piłce zostanie piłkarzem jednego z najlepszych klubów świata, przychodząc jako najdroższy transfer w historii Barcelony.
Visca Barça, Visca Catalunya ! 🔵🔴🤙🏾
— Ousmane Dembélé (@Dembouz) August 25, 2017
Dembélé jest szybki, uzdolniony technicznie, a do tego zalicza wiele kluczowych zagrań przy golach kolegów. Według Silvestre’a, „on może zdobyć Złotą Piłkę w przyszłości”. Kibice FC Barcelona mają więc wielkie powody do radości, bowiem wydaje się, że ten transfer nie był tylko próbą szybkiej reakcji na odejście Neymara. To najlepszy możliwy zakup, który może przynieść wiele radości zarówno Dembélé, dla którego gra na Camp Nou jest spełnieniem marzenia, ale i dla kibiców, którzy uwielbiają taki typ piłkarzy. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w poniedziałek na stadionie Barcy zostanie zaprezentowana jedna z nowych wizytówek La Liga.
Zapraszamy również do wysłuchania najnowszego odcinka #FdeJ!