
Po pięciu latach w jednym klubie można odczuwać, że to długi staż. Pablo Piatti właśnie tyle wytrzymywał na Mestalla i dopiero latem ubiegłego roku przeniósł się do Espanyolu, gdzie pokazuje na co naprawdę go stać.
Drugi Messi
Przed transferem do Los Ches Pablo Piatti był gwiazdorem Almerii, drużyny, której ambicje nie sięgały dalej niż utrzymanie w hiszpańskiej elicie. Jednak forma Argentyńczyka była na tyle obiecująca, że gdy ten przenosił się na Estadio Mestalla można było słyszeć nieśmiałe głosy dziennikarzy i kibiców — oto drugi Messi. Z pewnością określenie było to zbyt duże, ale dziesięć goli i pięć asyst w zespole, który na finiszu rozgrywek zajął ostatnią lokatę w ligowej hierarchii było nie najgorszym bilansem.
Przejście do Valencii wiązało się z grą o wyższe cele. Nietoperze, dowodzeni wówczas przez Unaia Emery’ego, stanowili trzecią siłę ligi i marzyli, aby przełamać duopol Barcelony oraz Realu Madryt. W drużynie z góry tabeli wszystko wyglądało inaczej. Piatti nie był już postrzegany jako gwiazda swojej ekipy, nowa konkurencja podnosiła poprzeczkę wyżej niż ta w Andaluzji, a znacznie większa presja wokół klubu była rzeczą oczywistą. Piłkarz już w swoim pierwszym sezonie zanotował przeciętne liczby (sześć goli w lidze) i pokazał, że bliski Messiemu jest tylko wzrostem (163 cm wzrostu).
Przygoda z Miroslavem Djukiciem
Przed sezonem 2012/13 Valencia nie przedłużyła kontraktu z Unaiem Emerym. Pomimo, iż Bask przez trzy sezony dawał Nietoperzom najniższy stopień podium postanowiono go zmienić i powalczyć o coś więcej. Jak pokazały kolejne lata były to próby nieudolne. Po Emerym na Mestalla zapanowała prawdziwa karuzela trenerska, która nawiasem mówiąc, nie zatrzymała się do dnia dzisiejszego. Tymczasem w 2013 r. zatrudniony został Miroslav Djukić, jako piłkarz legenda Blaquinegros.
Serb już na starcie przekreślił się w drużynie, a główną ofiarą stał się Pablo Piatti. Szkoleniowiec tak bardzo chciał pozbyć się Argentyńczyka, że nie pozwalał mu nawet odbywać treningów z drużyną. Pamiętna pozostaje także wypowiedź ówczesnego dyrektora sportowego, Braulio Vazqueza: „Jeśli Piatti nie odejdzie, to prawdopodobnie będzie pracował na stadionie jako sprzedawca coli”.
Sytuacja jest skomplikowana, kiedy masz nad sobą osobę, która nie wymaga od ciebie maksimum i udaje, że w zespole wszystko jest w porządku — kapitan Valencii, Ricardo Costa, o Djukiciu.
Chwilowe odrodzenie
Jak się jednak okazało, Piatti w kolejnych miesiącach nadal pracował w Valencii, ale już na boisku. Za to pod koniec grudnia w Walencji nie było już ani trenera Djukicia, ani Braulio. Piatti dostał szansę od nowego trenera – Juana Pizziego i powoli rozpoczął drogę ku odrodzeniu. Argentyńczyk do końca sezonu zdążył strzelić pięć goli w tym dwa głową Realowi Madryt i Barcelonie.
Jak się okazało, wspomniany Pizzi także nie zagrzał długo miejsca w klubie i już podczas pretemporady do kolejnej kampanii zespołem zajął się Portugalczyk, Nuno. Piatti utrzymał swoją dyspozycję i przekonał do siebie trenera od początku sezonu będąc ważnym ogniwem drużyny, która na koniec sezonu dotarła do czwartego miejsca i w późniejszym czasie do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Transfer
Wspominane rozgrywki to jedyne udane dla Los Ches spośród ostatnich czterech lat. W kolejnym roku Valencia nie stanęła na wysokości zdania i targana także problemami wewnątrz klubu zakończyła sezon na dwunastym miejscu. Pomimo chwili odrodzenia, Piattiego postanowiono się pozbyć i ten odszedł do Espanyolu na zasadzie wypożyczenia. W Katalonii Argentyńczyk szybko odnalazł swój rytm — siedem bramek i osiem asyst na tym etapie sezonu mówią same za siebie.
Filigranowy skrzydłowy to wiodąca postać w zespole Sancheza Floresa i nic dziwnego, że Papużki latem wykupią Pablo, co potwierdził już delegat klubu, Robert Ramón. 27-latek również nie jest jedynym przypadkiem w ostatnich latach, który nie potrafi rozwinąć skrzydeł na Mestalla, a robi to w innym miejscu. Na koniec warto dodać, że transfer definitywny będzie kosztować Papużki raptem 1,5 mln euro, a niewykluczone, że w tym samym czasie do Valencii trafią kolejni przepłaceni piłkarze.