Po drugiej stronie oceanu wszyscy żyją rozgrywkami Copa América. Tymczasem nasz kontynent już rozgrzewają mistrzostwa Europy. Co czeka nas podczas Euro 2016? Zapraszamy na spotkanie z kadrą narodową Irlandii.
Irlandia trafiła na grupę, w której wydaje się skazana na pożarcie przez faworytów. Jednak Bhoys in Green, mimo że nie ominęła ich faza play-off, zakwalifikowali się na Euro po starciach ze znacznie silniejszymi rywalami. Wszyscy mają w pamięci fiasko ekipy Trapattoniego sprzed czterech lat. Jednak Irlandia O’Neilla jest już zupełnie inna.
-
Ranking FIFA
33
-
Trener
Martin O’Neill
-
Kapitan
Robbie Keane

Sparingi
- Irlandia 1:2 Białoruś; 31.05.2016;
- Irlandia 1:1 Holandia; 27.05.2016;
- Irlandia 2:2 Słowacja; 29.03.2016;
- Irlandia 1:0 Szwajcaria; 25.03.2016;
Sukcesy
- Ćwierćfinał mistrzostw świata: 1990;
- Puchar Narodów Celtyckich: 2011;
Przewidywana 114-2-3-1
Darren Randolph – Seamus Coleman, John O’Shea, RICHARD KEOGH, Robbie Brady – JAMES McCARTHY, GLEN WHELAN – Jonathan Walters, WESLEY HOOLAHAN, JEFF HENDERICK – Shane Long;
Kadra
Zawodnik | Pozycja | Klub | Wartość wg TM (mln €) |
---|---|---|---|
SHAY GIVEN | BR | Stoke City | 0,5 |
DARREN RANDOLPH | BR | West Ham United | 1 |
KEIREN WESTWOOD | BR | Sheffield Wendesday | 1,5 |
CYRUS CHRISTIE | PO | Derby County | 1 |
SEAMUS COLEMAN | PO | Everton | 19 |
RICHARD KEOGH | ŚO | Derby County | 1,8 |
SHANE DUFFY | ŚO | Blackburn Rovers | 1,5 |
JOHN O’SHEA | ŚO | Sunderland | 1 |
CIARAN CLARK | ŚO | Aston Villa | 4,5 |
STEPHEN WARD | LO | Burnley | 1 |
ROBBIE BRADY | LO | Norwich City | 6 |
GLEN WHELAN | DP | Stoke City | 3 |
DAVID MEYLER | ŚP | Hull City | 2,5 |
JEFF HENDERICK | ŚP | Derby County | 1,5 |
STEPHEN QUINN | ŚP | Reading | 1,5 |
JEFF HENDERICK | ŚP | Everton | 17 |
WESLEY HOOLAHAN | OP | Norwich City | 2 |
AIDEN McGEADY | PN | Everton | 4,5 |
JONATHAN WALTERS | PN | Stoke City | 3,5 |
JAMES McCLEAN | LN | West Bromwich Albion | 3 |
DARYL MURPHY | ŚN | Ipswich Town | 1 |
SHANE LONG | ŚN | Southampton | 10 |
ROBBIE KEANE | ŚN | Los Angeles Galaxy | 1 |
* – zawodnicy występujący w klubach hiszpańskich Primera i Segunda División.
Lider kadry
ROBBIE KEANE
Gwiazda
SHANE LONG
One-to-watch
JEFF HENDRICK
Wielcy nieobecni
CALLUM O’DOWDA (Oxford United), DARRON GIBSON (Everton), EUNAN O’KANE (Bournemouth), DAVID McGOLDRICK (Ipswich Town).
Mocne strony
- Kreatywna i zaangażowana w grze bez piłki linia ataku;
- Odświeżenie myśli szkoleniowej przez O’Neilla;
Słabe strony
- Personalia środka obrony;
- Bardzo wysoka średnia wieku kadry;
Kocham grać dla mojego kraju, ale moje zdrowie psychiczne jest ważniejsze – Roy Keane, były piłkarz, obecnie asystent selekcjonera Irlandii.
ZIELONY ZNACZY NADZIEJA
Podczas Euro 2012 na polskich stadionach nikt nie zapamiętał Irlandii z tego, czego jej reprezentacja dokonała na boisku. Chyba, że za dokonanie uznamy 9 straconych bramek i miano najgorszej drużyny na turnieju. Za to niemal wszyscy zapamiętali irlandzkich kibiców. Wręcz mityczny stał się moment, gdy na poznańskim stadionie, przy stanie 0:4 dla Hiszpanii, dziesiątki tysięcy kibiców kadry Éire, zaczęło śpiewać Fields of Anthery. Nieoficjalny hymn irlandzkich fanów, historia Wielkiego Głodu, który stał się początkiem marzenia o niepodległej Irlandii. Próba drużyny Giovanniego Trapattoniego zakończyła się porażką, choć reprezentacja zwyciężyła dzięki swoim kibicom. Cztery lata później kadra Bhoys in Green znów jedzie na mistrzostwa Europy, jednak tym razem znajduje się w zupełnie innym momencie. Mimo to nadzieja, jaka jej towarzyszy, wciąż jest ta sama.
Irlandia jest piłkarskim paradoksem. Oczywiście, nie jest ona kolebką futbolu, ten dotarł na zieloną wyspę relatywnie późno. W 1878 roku kupiec z Belfastu, John McAlery, udał się na miesiąc miodowy do Edynburga, i tam po raz pierwszy zobaczył mecz piłkarski. Gdy wrócił do domu założył dwa pierwsze kluby na irlandzkiej ziemi. Choć Irlandczycy nie byli w gronie twórców tej gry, to jednak stali się jednymi z jej głównych propagatorów. W rzeczywistości to właśnie irlandzcy oraz szkoccy robotnicy, w większym stopniu niż Anglicy, rozpowszechnili futbol na całym świecie. Mimo tych obiecujących początków nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że reprezentacja tego kraju nic, nigdy nie osiągnęła. Przyczyn tego stanu rzeczy można doszukiwać się w wielu miejscach, jedno nie ulega jednak wątpliwości. Irlandia była i jest uwikłana we własny futbolowy konflikt. Nigdy nie nawiązała tak gorącej rywalizacji z żadną kadrą, jak ta, która ma miejsce w granicach wyspy.
”Jest tylko jedna drużyna Irlandii!”
Turniej we Francji jest imprezą historyczną z wielu powodów. Zmiana formuły, debiutanckie drużyny… Jednak będziemy mieli na niej do czynienia z jeszcze jednym precedensem, i to właśnie on budzi największe emocje w granicach Érie. Po raz pierwszy kadry Republiki Irlandii oraz Irlandii Północnej wystąpią na tym samym turnieju.
Historia rywalizacji piłkarskiej tych drużyn sięga znacznie dalej, niż polityczny podział wyspy. Futbol, który John McAlery przyniósł do Belfastu, tam właśnie zaczął rozkwitać i północ stała się centrum piłkarskiej Irlandii. To na północy powstała pierwsza federacja krajowa, IFA. Choć reprezentacja była zjednoczona, to jednak szybko pojawiły się głosy, że IFA faworyzuje graczy z północy kraju. Nie były one bezpodstawne, biorąc pod uwagę fakt, że do kadry powołano sto razy więcej (sic!) graczy z północy, niż z południa. 90% spotkań rozgrywano w Belfaście. W odpowiedzi powstała dublińska FAI i w ten sposób futbol podzielił się, zanim jeszcze doszło do rozłamu państw. Obie federacje pretendowały do bycia związkiem reprezentującym całą wyspę, obie prześcigały się w podkradaniu sobie zawodników. I obie nazywały swoje drużyny mianem Irlandii. Dopiero w 1953 roku, FIFA wymogła na nich zmianę nomenklatury. W ten sposób powstały Republika Irlandii oraz Irlandia Północna. Jednak miejscowi wiedzieli swoje.
Jeszcze w latach ’70 mogło się wydawać, że szansa na zjednoczenie jest realna. W końcu działał na jej rzecz sam George Best. Jednak siła przebicia legendarnego reprezentanta Irlandii Północnej okazała się mniejsza, niż siła podziałów i uprzedzeń. Apogeum osiągnęły one w 1993 roku, podczas kwalifikacji do mundialu. Kadra Norn Iron nie miała już szans na awans, ale stał przed nią znacznie przyjemniejszy cel – wyrzucenie za burtę Republiki. Podczas meczu w Dublinie, na który nie mieli wstępu kibice gości, zabrzmiała wymowna pieśń:
„Jest tylko jedna drużyna Irlandii!”
Atmosfera była wystarczająco napięta. Tymczasem przed rewanżem doszło do ataków organizacji terrorystycznych obu krajów, zarówno IRA, jak i UDA. Podczas meczu na Windsor Park śpiew brzmiał już inaczej:
„Stoimy po szyje w feninańskiej krwi!”
Określeniem „feniański”, kibice Irlandii Północnej odnosili się do nacjonalistycznych ruchów z południa. „Feniańscy bękarci!” – kolejne słowa, które płynęły z trybun stadionu w Belfaście. W 70. minucie wydawało się, że cel Norn Iron zostanie osiągnięty, jednak awans Irlandii dała bramka Alena McLoughlina.
„Jad, jaki widziałem w ich oczach, po prostu mnie zszokował” – wspominał później zdobywca decydującego trafienia.
Mimo animozji, a może nawet dzięki nim, wciąż mamy do czynienia z przepływem graczy pomiędzy tymi reprezentacjami. Nic dziwnego, wielu młodych zawodników ma korzenie z obu stron, zaś w drużynie młodzieżowej, którą wybrali, nie zawsze znajduje się dla nich miejsce. Podczas tego turnieju w takiej sytuacji są Shane Duffy oraz James McClean, których gra dla Republiki wywołała wśród kibiców burzę. Zresztą ironia losu bywa jeszcze głębsza. Szczególnie, gdy uświadomimy sobie, że obie kadry prowadzi O’Neill. I nie jest to przypadek, a przynajmniej nie do końca. Obecny szkoleniowiec Republiki Irlandii w piłkarskich czasach nie tylko reprezentował Północ, ale też był jej kapitanem.
Szansa na to, że dojdzie do bezpośredniego starcia między Irlandią i Irlandią Północną jest minimalna, by nie powiedzieć iluzoryczna. Obie kadry trafiły do grup, które wydają się być ponad ich siły, jeśli chodzi o możliwość awansu. Jednak pojedynek korespondencyjny będzie trwać i bez wątpienia obie kadry będą rywalizować o miano „jedynej drużyny Irlandii”.
Duet paradoksów
Irlandczycy to południowcy krajów północnych, zupełnie odmienni pod względem kultury od większości ich sąsiadów. Taka jest też ich kadra, zaś w tej chwili, być może w szczególności, jej trener.
Martin O’Neill przejął schedę po Giovannim Trapattonim, w efekcie niezakwalifikowania się Irlandii na mundial 2014. W barwnej osobie szkoleniowca Bhoys in Green kwestia jego pochodzenia z północy i gry dla jej kadry wydaje się jedną z najmniej kontrowersyjnych. Fakt, że od razu zaproponował Roy’owi Keane’owi rolę swojego asystenta zwiastował, że powstanie mieszanka wybuchowa. I stało się nie inaczej.
Ledwie kilka ostatnich miesięcy przyniosło mnóstwo skandali i skandalików, z oboma panami w rolach głównych. Niedawno O’Neill publicznie kajał się, przepraszając za „niewłaściwe komentarze”, po tym jak żartował na temat tego, że on i Keane udowodnią, że nie są „pedałami”. Być może można uznać to za językową wpadkę, niezbyt szczęśliwe użycie tego określenia, jednak… to nie jedyny wyskok trenera Érie w ostatnim czasie.
„Brzydkie żony i dziewczyny moich piłkarzy nie powinny mieć tego lata wstępu do hotelu we Francji”.
To kolejny żart, za który Martin O’Neill zmuszony był przepraszać. Keane nie ustępuje mu kroku. Po przegranym sparingu Irlandii z Białorusią obwieścił, że „miał ochotę zabić niektórych z zawodników”. Tym razem nie był to żart, i nie było też przeprosin. Kolega z ławki trenerskiej wsparł Roya Keane’a, argumentując, że wielu piłkarzom brakowało zaangażowania, więc była to uwaga zasłużona.
Wydawałoby się, że zarówno piłkarze, kibice, jak i federacja szybko powieszą ten barwny duet na najbliższym drzewie. Jest jednak zgoła inaczej. Niedawno Martin O’Neill podpisał nowy kontrakt, który wiąże go z reprezentacją na kolejny rok, gdy jego celem ma być kwalifikacja na mundial. Nic dziwnego, że Irlandczycy pokładają w nim takie zaufanie. Po erze Trapattoniego to właśnie O’Neill pokazał im, że można grać inaczej. Faktem, który nie może przejść niezauważony, jest wiek irlandzkiej kadry. Średnia 29,87 lat zabrzmi jeszcze bardziej przerażająco, gdy doliczymy się, że w 23-osobowym składzie znalazło się aż dwunastu (sic!) zawodników, którzy przekroczyli już trzydziestkę. W tej kategorii absolutnym rekordzistą jest Shay Given, któremu udało się nawet przekroczyć czterdziestkę. Mogłoby się wydawać, że są to powołania wyjątkowo skostniałe, jednak O’Neill rzeźbi z dostępnego materiału. To dzięki niemu ważną rolę w ekipie zaczęli pełnić piłkarze ofensywni, tacy jak Jeff Hendrick, Robbie Brady czy Wes Hoolahan. Jeśli dodamy do tego Shane’a Longa, nagle odkryjemy, że stajemy twarzą w twarz z Irlandią, która zwyczajnie może się podobać. O’Neill pożegnał średniowieczne 4-4-2 i powoli wprowadził ustawienie 4-2-3-1, w którym rolę wreszcie zaczęli pełnić skrzydłowi, co przyśpieszyło grę.
Na Euro 2016 Irlandii przyszło przedostać się przez play-offy. Pojedynek z Bośnią i Herzegowiną musiał budzić ogromny strach w oczach piłkarzy O’Neilla, w końcu Bhoys in Green jak dotąd zawsze odpadali w barażach. Klątwa została przełamana i współpraca duetu Walters-Shane zapewniła Irlandii bilety do Francji. Być może play-offy nie brzmią imponująco, jeśli jednak uzmysłowimy sobie jakich rywali miała w grupie Irlandia, awans zaczyna się jawić jako wielkie osiągnięcie. Niemcy, Polska, Szkocja, Gruzja i radosny Gibraltar. Efekt? Pięć zwycięstw, trzy remisy i jedynie dwie porażki. Wśród pokonanych znaleźli się też mistrzowie świata. Być może Irlandii nie udało się wyjść bezpośrednio z grupy, tak jak uczynili to ich północni sąsiedzi, jednak klasa rywali, z jakimi przyszło im się zmierzyć z pewnością zaowocuje w fazie grupowej.
Given Chance
Wiem, to suchar na miarę specjalnego odcinka Fuera de Juego, jednak jak się od niego powstrzymać, mając w pamięci to, co doprowadziło do przetasowań na bramce Irlandii? Shay Given, weteran irlandzkiej siatki, po turnieju w Polsce i Ukrainie ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej. Dwa lata później okazał się niesłowny i powrócił do kadry pod wodzą O’Neilla. To on był pierwszym wyborem szkoleniowca, aż do momentu meczu z Niemcami. Wtedy golkiper doznał kontuzji i zastąpić musiał do rezerwowy, Darren Randolph. Nawet powołanie do szerokiej kadry na Euro dla tego gracza stało pod dużym znakiem zapytania, jednak zwycięstwo 1:0 nad Niemcami i szansa, jaką dostał w tym meczu, odmieniły wszystko. Bramkarz WHU przekonał do siebie trenera, i to właśnie jego powinniśmy zobaczyć w pierwszym składzie na boiskach we Francji.
Największy ból głowy dla O’Neilla stanowi skompletowanie środka obrony. Podczas meczów sparingowych próbował tysięcy kombinacji i wygląda na to, że nadal nie jest pewien personaliów, na jakie powinien postawić. A na turnieju miejsca na eksperymenty już nie będzie. O ile Seamus Coleman i Robbie Brady są pewniakami na bokach obrony, piłkarzami wnoszącymi rys nowoczesnego futbolu do kadry Irlandii, o tyle kwestia stoperów jest newralgiczna. Najpewniej O’Neill postawi na O’Sheę oraz Keogha. I najpewniej sam nie będzie z tej decyzji zadowolony.
Zaskoczeniami w powołaniach Irlandii nie są niewypróbowani gracze, lecz zawodnicy, których mogło zabraknąć z powodu kontuzji. Pod znakiem zapytania stał występ we Francji Jonathana Waltersa, który borykał się z problemami mięśniowymi w łydce. Brak najskuteczniejszego snajpera kwalifikacji, człowieka, który zapewnił awans Irlandii, byłby niemalże tragedią narodową. Na szczęście problemy zdrowotne Jona okazały się nie być tak poważne, jak wydawało się z początku. Odmiennie ma się kwestia Robbiego Keane’a. Weteran reprezentacji pojedzie na Euro mimo niezaleczonej kontuzji – jemu również doskwierają mięśnie łydki. Powołanie dla piłkarza Los Angeles Galaxy wydawało się wręcz niemożliwe, jednak trener uznał, że Keane na ławce daje więcej, niż zdrowy zawodnik na murawie. Weteran reprezentacji nie jest u szczytu formy i trudno to ukryć. W kwalifikacjach co prawda, wraz z Waltersem, dzielił koronę króla strzelców reprezentacji, jednak 4 z 5 bramek zdobył w meczu z Gibraltarem, co zmienia optykę sytuacji. Mimo to obecność Robbiego Keane’a, niekwestionowanego lidera szatni, jest dla kadry ogromnym plusem. Bardzo możliwe, że nie zagra on ani minuty. Być może otrzyma honorową zmianę, na koniec któregoś ze spotkań. Pomimo tego nikt w Érie nie śmiałby nazwać tego powołania błędem.
Irlandia to solidny środek pola, z McCarthym w roli zawodnika box-to-box, jednym z najciekawszych talentów w kraju. Jednak na tę chwilę Bhoys in Green to przede wszystkim linia ataku. Kto by pomyślał, jeszcze bardzo niedawno, że coś takiego będzie można powiedzieć o tej reprezentacji? A jednak. Uniwersalny Robbie Brady, który na lewej stronie zagra nawet na skrzypcach. Niebywale zgrani we współpracy i skuteczni Shane Long i Jonathan Walters. Wes Hoolahan, którego kibice nazywają pieszczotliwie Wessi, i podobieństwo do nazwiska argentyńskiej gwiazdy nie jest tu przypadkowe.
To nowa Irlandia, którą zbudował Martin O’Neill. Jej walka w grupie E wydaje się zapowiadać jako pojedynek Dawida z Goliatem, ale przecież wszyscy wiemy jak on się zakończył. Irlandczycy nie mają oczekiwań, nie mają presji, nie mają planu minimum. Mają za to nadzieję.