
Podczas obecnej przerwy reprezentacyjnej wszystkie oczy sympatyków futbolu zwrócone były na finisz fazy grupowej eliminacji do Mistrzostw Europy. Hiszpania, zwycięstwami nad Luksemburgiem i Ukrainą, postawiła ostatni krok w kierunku wyjazdu do Francji. Po kompletnie nieudanym Mundialu w Brazylii szatnia La Rojy potrzebowała oddechu, powiewu świeżości. To wymusiło na Vicente del Bosque zmiany, z pozoru marginalne, które w istotny sposób przyczyniły się do tak imponującego przebiegu eliminacji w wykonaniu reprezentacji Hiszpanii.
„Czy ta kadra wciąż ma przyszłość?” – mniej więcej takie pytanie mógł zadawać sobie przeciętny kibic reprezentacji Hiszpanii po szybkim odpadnięciu w fazie grupowej na Mistrzostwach Świata. Mimo, iż wielu na La Furia Roja zdołało postawić krzyżyk, ta, prowadzona przez Vicente del Bosque po raz kolejny pokazała swoją wielkość. 27 punktów, 23 bramki strzelone i zaledwie 3 stracone – z takim dorobkiem Hiszpania kończy zmagania eliminacyjne. Z kadry „wypalonej” i „nasyconej”, której „czas już minął” La Roja, jak przystało na obrońcę trofeum, ponownie zalicza się do faworytów przyszłorocznej imprezy.
Koniec pewnej epoki
Mimo, iż w kadrze wciąż regularnie występują zawodnicy „złotej” generacji, między innymi Iker Casillas, Andrés Iniesta czy Sergio Ramos i choć wydaje się, że nieprędko zobaczymy schyłek ich reprezentacyjnych karier (może z wyjątkiem Casillasa), to względem Mistrzostw Świata 2014 w drużynie nastąpiło kilka, być może kluczowych, zmian.
Nie na wszystko selekcjoner Vicente del Bosque miał bezpośredni wpływ. O kilku decyzjach personalnych zadecydowali sami reprezentanci – kończąc swe bogate w tytuły reprezentacyjne kariery. Mowa tutaj przede wszystkim o trójce: Xavi, Xabi Alonso i David Villa, czyli graczach absolutnie kluczowych dla największych sukcesów.
Decyzja każdego z trójki zawodników była przemyślana i uzasadniona, trudno bowiem polemizować ze słusznością takiego wyboru. Xavi, architekt gry, gracz absolutnie wybitny, prawdopodobnie najlepszy Hiszpan w historii na pozycji rozgrywającego, zwyczajnie odbiegał formą od swych lat świetności, co widoczne było już na zakończonym klęską Mundialu. Zauważył to także Luis Enrique, który w sezonie 14/15 wyraźnie zmarginalizował wpływ Xaviego na grę Barcelony mimo, iż wciąż był ważnym zawodnikiem w rotacji.
Xabi Alonso na Mistrzostwach Świata rozpoczynał każde spotkanie w wyjściowej jedenastce. Mimo niepodważalnej klasy można było mieć spore zastrzeżenia co do takiego wyboru personalnego przez del Bosque. Piłkarz często nie nadążał za rywalami, tworzył luki i łapał niepotrzebne napomnienia, wydaje się, że przestał prezentować znany z Beenhakkera „international level” wymagany do gry w reprezentacji narodowej.
David Villa po złamaniu nogi nigdy nie wrócił na swój topowy poziom. I choć wciąż był użytecznym zawodnikiem dla reprezentacji, to na Mistrzostwach wyraźnie przegrywał rywalizację z Diego Costą, wówczas klubowym kolegą. Wyjazd do Stanów i zakończenie reprezentacyjnej kariery było rozsądną decyzją najlepszego strzelca w historii La Roja zważywszy na czekających w kolejce młodych gniewnych – Paco Alcácera i Álvaro Moratę.
Są także zawodnicy, z których Vicente del Bosque zrezygnował podejmując własną, suwerenną decyzję. Mowa tutaj o Pepe Reinie, który głównie odpowiadał za „team spirit” w szatni oraz o Fernando Torresie. Obaj byli konsekwentnie pomijani, nie otrzymując powołania na żadne ze spotkań eliminacji. Na próżno było ich także szukać w sparingach przeciwko: Francji, Niemcom, Holandii i Kostaryce.
„Idzie nowe” – czas następców
Hiszpanie z pewnością nie muszą martwić się o niedobór talentów, a następcy kreowani są naturalnie, samoistnie. Choć zawodnicy tacy jak Koke czy Isco znani byli na długo przed rozpoczęciem eliminacji (obaj debiutowali w 2013 roku), a nawet dostali powołanie na Mundial, tak dopiero teraz, w drodze do Francji dostali szansę zaprezentowania pełni swoich umiejętności.
Myślę, że warto zacząć od napastnika Valencii – Paco Alcácera. 22-latek przebojem wdarł się do reprezentacji debiutując we wrześniu 2014, w spotkaniu towarzyskim przeciwko Francji. Dość powiedzieć, że Paco zostawił daleko w tyle dwójkę bezpośrednich rywali o miejsce w jedenastce – Diego Costę i Álvaro Moratę. Rozegrał łącznie osiem spotkań i wraz z pięcioma zdobytymi bramkami został najlepszym strzelcem La Roja podczas eliminacji.
Istotnymi elementami, wokół których Vicente del Bosque tworzy „nową” reprezentację Hiszpanii są wspomniani już Koke i Isco. Pierwszy z nich, rozgrywający Atlético, szykowany jest do niezwykle ambitnej roli, jaką jest wejście w buty Xaviego. Biorąc pod uwagę przebieg eliminacji – 23-latkowi przejęcie zadań starszego i bardziej utytułowanego kolegi wyszło całkiem sprawnie. Łącznie Koke rozegrał siedem spotkań – pięć w podstawowej jedenastce, dwukrotnie wchodził z ławki. Zanotował trzy asysty i, co ważne, każda z nich odbywała się przy wyniku 0:0. Kolejno z Luksemburgiem (4:0), Białorusią (3:0) i Ukrainą (1:0). W ostatnich dwóch spotkaniach eliminacyjnych Koke nie brał udziału w związku z kontuzją. Mimo to ostatecznie rozegrał więcej minut od swego potencjalnego rywala na tej pozycji – Santiego Cazorli (463 minuty do 365 minut Hiszpana występującego w Arsenalu). Można więc powiedzieć, że Koke szykowany jest na pierwszego rozgrywającego La Roja na Mistrzostwach Europy, choć w kadrze tak przepełnionej talentem ciężko zakończyć rywalizację na osiem miesięcy przed rozpoczęciem imprezy.
W Isco, podobnie jak w Koke, wielu kibiców widzi innego, równie wielkiego wychowanka Blaugrany. Oczywiście mowa w tym przypadku o Andrésie Inieście, który poprzez komplikacje z wieloma urazami rozegrał zaledwie pięć spotkań podczas eliminacji, przy sześciu Isco. Wychowanek Valencii coraz pewniej przebija się do pierwszego składu reprezentacji Hiszpanii, choć jak pokazał mecz z Ukrainą – wcale niewykluczona jest współpraca Francisco wraz z Andrésem w podstawowej jedenastce. Isco rozegrał łącznie 384 minuty, podczas których zanotował jedno trafienie – otwierając wynik w meczu z Białorusią.
Biorąc pod lupę następców nie sposób nie wspomnieć o… Pedro i Juanfranie. Choć wspomniana dwójka w kadrze La Furia Roja znajduje się od dłuższego czasu, to dopiero w eliminacjach do Mistrzostw Europy otrzymali pierwszoplanowe role. Prawy obrońca Atlético do tej pory przegrywał rywalizację czy to z Arbeloą, czy z Azpilicuetą, jednak w spotkaniach eliminacyjnych otrzymał zaufanie selekcjonera, za co w siedmiu występach odpłacił się trzema asystami. Podobnie Pedro, który zaliczył osiem spotkań – pięciokrotnie występując od pierwszej minuty.
Role mniej istotne, choć równie warte wspomnienia rozegrali między innymi Álvaro Morata i Juan Bernat, którzy zaliczyli po cztery spotkania. Obaj nie skończyli jeszcze 23 roku życia, a więc wciąż pozostają w kategorii „przyszłość” dla reprezentacji Hiszpanii. Marc Bartra, wobec kilku kontuzji Piqué i Ramosa zaliczył trzy występy. Po dwa rozegrali Dani Carvajal i Nolito, który, jeśli utrzyma obecną dyspozycję, prawdopodobnie przejmie rolę „jokera”.
Przygotowania do Euro rozpoczęte
Wraz z rozpoczęciem eliminacji przygotowania do Mistrzostw Europy zostały rozpoczęte. W okresie „Wrzesień 2014 – Październik 2015” przez kadrę La Furia Roja przewinęło się 44 zawodników, z czego zaledwie 10 nie rozegrało ani minuty w meczu o stawkę. Vicente del Bosque dał szansę zadebiutować 16 zawodnikom, z czego większości jedynie w meczach towarzyskich. Mimo wszystko daje to sporą paletę zawodników będących do dyspozycji selekcjonera w związku z nadchodzącym turniejem.
Choć w grupie eliminacyjnej Hiszpanów brakowało reprezentacji ze ścisłego topu, to drużyny Słowacji czy Ukrainy z pewnością nie można sklasyfikować w kategorii „łatwych rywali”. Dość powiedzieć, że Słowacy w meczach domowych zaliczyli zaledwie jedną porażkę (z Białorusią), a wliczając także mecze towarzyskie posiadali serię siedmiu zwycięstw z rzędu! Ukraina na własnym podwórku w niedalekiej przeszłości pokonywała m.in. Francję i Polskę, a także remisowała z Anglią. Myślę, że „solidność” to perfekcyjnie dobrane słowo obrazujące obie reprezentacje.
Wyniki w meczach towarzyskich w okresie eliminacji z teoretycznie silniejszymi rywalami nie budzą optymizmu. Mimo to nie należy wyciągać z nich pochopnych wniosków. W każdym ze spotkań, to jest: z Francją (0:1), Niemcami (0:1) i Holandią (0:2) skład prezentował się mocno eksperymentalnie, a oblicze reprezentacji nie miało żadnego związku z tym, które zobaczyliśmy podczas meczów o punkty.
W samej grze Hiszpanów niewiele się zmieniło. Głównym założeniem wciąż pozostaje utrzymywanie się przy piłce, lecz nowe ogniwa reprezentacji wprowadzają swego rodzaju przebojowość, bezpośredniość. Na plus zdecydowanie strzały z dystansu, których jest o wiele więcej (i to skutecznych!) niż w poprzednich wersjach La Roja. Dzięki znajdującemu się na prawej stronie Juanfranowi, który z natury nastawiony jest bardziej defensywnie, po lewej stronie biegali Alba i Bernat, sprawiając ogromną radość asystując przy bramkach kolegów.
Mistrzostwa Europy… i co dalej?
Zmiana pokoleniowa w reprezentacji Hiszpanii wciąż postępuje i z pewnością nie można tu powiedzieć o fakcie dokonanym. Niewykluczone, że nadchodzące Euro będzie ostatnią wielką imprezą dla graczy, takich jak Casillas czy Iniesta. Jak pokazują przypadki Koke, Isco czy Paco Alcácera – o następców wcale nietrudno. Czy hiszpański futbol w końcu dozna stagnacji? Czy w przeciągu następnych 5 lat będzie można powiedzieć o „niedoborze talentu”?
Aby odpowiedzieć sobie na dwa pytania najłatwiej jest zerknąć w reprezentacje młodzieżowe. W momencie, gdy seniorska reprezentacja Hiszpanii stawiała kropkę nad „i” w kierunku awansu na Euro, drużyna U21 rozgrywała swoje mecze w ramach kwalifikacji do Mistrzostw Europy. Jako, iż kategoria U19 swoje eliminacyjne spotkania rozgrywać będzie dopiero na wiosnę, trener Albert Celades posiłkował się powołaniami z młodszych kategorii wiekowych.
Albert Celades pozostaje cierpliwy. La Rojita idzie „paso a paso”, krok po kroku. Podobnie, jak dorosła reprezentacja, dla której kolejnym krokiem jest Euro 2016 we Francji. Wydaje się, że Vicente del Bosque szybko znalazł rozwiązanie problemów, które powstały po nieudanych Mistrzostwach Świata. Rezygnacja z niektórych ogniw i połączenie młodości z doświadczeniem spowodowało, że tę Hiszpanię ponownie chce się oglądać. Mimo chwilowego marazmu La Furia Roja ma zamiar po raz kolejny powalczyć o europejskie złoto. Czy im się uda? Konkurencja jest ogromna, a szukanie zwycięzcy przyszłorocznej imprezy na tym etapie jest lekkomyślne. Choć wielu wieszczyło koniec tej reprezentacji – oni znów pokazują ogromną sportową klasę. Czy Hiszpania znów zaprezentuje swoją wielkość? Odpowiedź poznamy w lipcu…