Wyblakły lider, Barcelona i Real wykonujący swoje zadania przed El Clasico, znakomity Iago Aspas i rasistowski incydent, który kładzie cień na wszystkie wydarzenia piłkarskiego weekendu w Hiszpanii. Zapraszamy na podsumowanie 29. kolejki LaLiga.
Wydawało się, że przerwa na kadrę może mieć zbawienny wpływ na postawę Atlético. Wreszcie była szansa na odcięcie się od presji walki o mistrzostwo, spokojną pracę, a dla niektórych na podjęcie innych wyzwań w drużynach narodowych. Na Sánchez Pizjuán miało wrócić Atlético odświeżone, natchnione i nawiązujące do niezwykle skutecznej gry z początku sezonu.
Skuteczność – owszem, była, ale jak zwykle tylko w rękawicach Jana Oblaka. Faktyczna różnica między Atlético a Sevillą była w niedzielę znacznie większa niż końcowe 1-0. Była to przede wszystkim różnica w liczbie stworzonych okazji, w pomyśle, w zaangażowaniu. Drużyna z Andaluzji nie musi już w tym sezonie o nic drżeć (przewaga nad piątym miejscem jest raczej wystarczająca), a i tak wykazała się większą werwą i determinacją od Rojiblancos.
– Próbowaliśmy wszystkiego, ale ponieśliśmy porażkę. Brakowało nam odbiorów piłki i utrzymaniu się w jej posiadaniu. Jak już tylko potrafiliśmy wymienić trzy-cztery podania z rzędu, to w drugiej połowie stwarzaliśmy zagrożenie – komentował po meczu Koke. Jego słowa obrazują drogę, jaką przeszło w ostatnim czasie Atlético – od perfekcyjnie funkcjonującej maszyny do zespołu, który z trudem konstruuje składne akcje z kilkoma podaniami. Dla Diego Simeone to test charakteru i absolutnie kluczowy moment sezonu. W następnej kolejce z Betisem Atlético zagra bez wykartkowanych Luisa Suareza i Marcosa Llorente, a przewaga nad Barceloną i Realem stopniała już niemal całkowicie.
Blaugrana i Królewscy zrobili swoje, choć znacznie lepsze wrażenie pozostawił po sobie zespół Zinedine’a Zidane’a. Przebieg meczów z Eibarem i Valladolid nie ma już dziś jednak żadnego znaczenia. Dawać nam już El Clásico!
Luis Enrique buduje reprezentację Hiszpanii w oparciu o zawodników, którzy potencjalnie mogą stanowić jej trzon na długie lata. Ale rośnie grono zwolenników opinii, że La Roja po prostu nie może sobie dziś pozwolić na luksus pomijania 33-letniego Iago Aspasa. Mały Książę Galicji znów był głównym architektem zwycięstwa swojej drużyny, która już w 20 minut rozłożyła na łopatki Alavés, wbijając trzy bramki. Aspas zaliczył dwie asysty i sam trafił do siatki, dzięki czemu ma na swoim koncie już 10 goli i tyle samo asyst.
W porównaniu do poprzednich lat, Aspas wreszcie doczekał się godnych partnerów w ataku. Jego tercet z Nolito i Santi Miną zdobył 24 bramki w 38 meczach, co odpowiada dwóm trzecim całego dorobku Celty w tym sezonie. Klub z Vigo wreszcie ma szansę, by doczekać się finiszu sezonu w górnej połówce tabeli. A czy Aspas wreszcie doczeka się telefonu od selekcjonera?
Jak napisała MARCA, “wygrało Cádiz, ale przegrali wszyscy“. I to najlepsze podsumowanie rasistowskiego incydentu, który oglądaliśmy w niedzielę w meczu beniaminka z Valencią.
Przegrał Juan Cala, bo ta sprawa i jej następstwa będą ciągnęły się za nim już do końca piłkarskiej kariery, a może i jeszcze dłużej. Przegrał system rozgrywek, bo poszkodowana w całej sytuacji Valencia musiała przerwać swój protest i wrócić na boisko, by uniknąć walkowera i dodatkowych trzech ujemnych punktów, które przewiduje regulamin. Przegrał sędzia tego spotkania, bo po całym incydencie ukarał Diakhaby’ego żółtą kartką (w Hiszpanii to nie pierwszy przypadek sytuacji, w której rzekomo poszkodowany rasistowską obelgą zawodnik zostaje podwójnie napiętnowany przez sędziego). No i przegrała zwykła, ludzka uczciwość – bo Cala zaprzecza, że użył wobec obrońcy Valencii słów “negro de mierda”. – Są dwie opcje. Albo Diakhaby to wymyślił, albo coś źle zrozumiał. Cała reszta to cyrk – twierdzi Cala, nie przedstawiając jednak w pełni swojej wersji wydarzeń.
#YoCreoAMouctarDiakhaby https://t.co/A1ui7Y9FOQ
— Valencia CF ??? (@valenciacf) April 6, 2021
Nie odbieramy piłkarzowi Cádiz prawa do obrony. Nie można na sto procent wykluczyć, że Diakhaby się przesłyszał lub coś przeinaczył. Trudno jednak przypuszczać, że obrońca Valencii sfabrykował swoją reakcję, a zachowanie Calego też budzi wątpliwości. Po meczu nie zdobył się on na żadne wyjaśnienia ani przeprosiny (jak twierdzi, powstrzymał go od tego klub). Zabrał głos dopiero we wtorek na specjalnie zorganizowanej przez klub konferencji prasowej. Jeśli chodziło o zwykłe “przesłyszenie”, jak sugeruje Cala, to czy nie można było tego załatwić inaczej? – Nic by nie dało, gdybym podszedł do Diakhaby’ego żeby z nim porozmawiać, bo po drodze zatrzymałoby mnie wiele innych osób – tłumaczy Cala. Może jednak warto było spróbować?
Piłkarz Cádiz utrzymuje, że to on jest w tej sytuacji ofiarą linczu opinii publicznej, że problem rasizmu w hiszpańskiej piłce nie istnieje, a wokół całej sprawy powstał cyrk. Najbliżej do cyrku miała jednak konferencja prasowa z jego udziałem po dwóch dniach od zajścia. Dlaczego tak późno? Może po prostu czekano na to czy nie wypłynie materiał z którejś z kamer lub mikrofonów, które pokazałaby, co naprawdę powiedział Cali Diakhaby’emu?
W całej sytuacji przegrywa też póki co cały hiszpański futbol, ale tutaj piłka jeszcze się toczy. Javier Tebas zapewnił, że zostało już otwarte wewnętrzne dochodzenie w sprawie. Sprawie, która na razie jednak wygląda na klasyczne “słowo przeciwko słowu.” Najgorszy scenariusz to taki, w którym konflikt pozostaje nierozwiązany i wszystko rozchodzi się po kościach. Niestety, jest to też chyba wariant najbardziej prawodpodobny.
5 z 33 – tyle punktów zdobył Abelardo w swojej krótkiej przygodzie po powrocie do Deportivo Alavés. Absolutna katastrofa, do której należy doliczyć kwestie pozasportowe i wyrzucenie z zespołu Lucasa Pereza. “Pitu” sam zrezygnował z dalszego prowadzenia drużyny, żegnając się z kibicami krótkim listem, w którym wytłumaczył, że nie czuję się już na siłach by wydobyć Alavés z kryzysu. Drużyna z Vitorii nie daje od dłuższego czasu żadnych oznak życia, ale za reanimację ma się wziąć Javi Calleja. Trener z Madrytu podejmuje tym samym duże ryzyko – wydawało się, że po bardzo dobrym sezonie z Villarrealem jego następnym krokiem będzie ambitny, stabilny projekt. Tymczasem na Mendizorroza trzeba gasić pożar. Być może spokojniejszy i bardziej ugodowy Calleja okaże się lepszym strażakiem od Abelardo?
fot. Villarreal C.F. Twitter
“Jestem w najlepszym momencie swojej kariery, zarówno pod względem osobistym jak i piłkarskim. Czeka nas okres pełen nadziei. Czwarte miejsce jest daleko, Sevilla gra bardzo pewnie, ale dla nas kluczem jest piąte miejsce i Liga Europy” – mówi Gerard Moreno, bezdyskusyjnie największe gwiazda Villarrealu. W sobotę niemal w pojedynkę rozbił Granadę, wbijając swojego pierwszego hat-tricka w zawodowej piłce.
Nie brakuje opinii, że najlepszym hiszpańskim zawodnikiem LaLiga jest w tym sezonie Marcos Llorente. Ale dlaczego nie Moreno? Doskonała gra 29-latka maskuje pewne niedoskonałości projektu Unaia Emery’ego, dzięki czemu Villarreal wciąż może zakończyć ten sezon z sukcesami i w lidze, i w Europie. Moreno rzuca wyzwanie Messiemu, Benzemie i Suarezowi w walce o koronę króla strzelców i raczej na pewno zostanie najskuteczniejszym Hiszpanem tego sezonu. Jego wartość może jeszcze wzrosnąć, bo przed nim występy w decydującej fazie Ligi Europy, a przede wszystkim na Euro 2020.
Jeśli na salonach Moreno będzie błyszczał tak jak w sobotę na Los Cármenes, to niewykluczone, że ktoś w końcu zdecyduje się na wyłożenie kwoty przynajmniej zbliżonej do 100 milionów euro, jakich oczekuje za swojego gracza prezydent klubu, Fernando Roig. W Hiszpanii głównym zainteresowanym jest Atlético, które po takim występie jak ten z Sevillą musi spoglądać na Moreno z jeszcze większym apetytem…
Nie jest to zdarzenie związane z 29. kolejką LaLiga, ale za to z tym najważniejszym, które oglądaliśmy w miniony weekend w Hiszpanii. Że już widzieliście? Nieistotne – Imanola Alguacila przechodzącego w „modo aficionado” można oglądać do znudzenia.
? ERREALA ALE!
? IRABAZI ARTE!
? BETI EGONGO GARA ZUREKIN!? IMANOL #Gurekin | #AurreraReala pic.twitter.com/S4Tvix2QVi
— Real Sociedad Fútbol (@RealSociedad) April 3, 2021
Qué recta final nos espera en #LaLigaSantander… ??#ClasificaciónLS #HayQueVivirla pic.twitter.com/UZ7u2H8Vxf
— LaLiga (@LaLiga) April 5, 2021