
Elche zapewniło sobie utrzymanie wraz ze zwycięstwem nad Málagą w 35. kolejce. Jednak nie będzie to miało większego znaczenia, jeśli decyzja o ich przyszłości zapadnie przy stole poprzez postępowanie dyscyplinarne. Los Franjiverdes stanęli na finansowej krawędzi i z każdym dniem grunt usuwa się spod ich stóp grożąc upadkiem wprost do Segundy B.
Przez Elche przeszło istne tornado zmian wywołane kryzysem. Usunięcie José Sepulcre z funkcji prezydenta klubu stało się faktem 27 kwietnia, w końcu, choć niestety stanowczo za późno. Dziedzictwem jego dziewięciu lat rządów w Elche jest awans do La Liga po ćwierćwieczu nieobecności tej drużyny na najwyższym szczeblu rozgrywek, a także zatrudnieniu “The Special One” Los Illicitanos – Frana Escriby oraz dyrektora sportowego Victora Orty. Ale to tylko jedna strona medalu. Na drugiej znajdziemy dług sięgający 38 milionów euro, oskarżenia o okłamywanie kibiców, niekompetencję i niegospodarność. Dane o fatalnym stanie finansów klubu ujrzały światło dziennie dopiero w listopadzie 2014 roku, do tego czasu Los Franjiverdes nie byli świadomi jak poważna jest sytuacja.
Obraz panowania José Sepulcre ciekawie przedstawia sprawa przedłużenia kontraktu z Edu Albácarem. Kapitanowi Elche wygasała umowa i otrzymał jeszcze w grudniu ofertę przenosin do Betisu. W odpowiedzi prezes złożył mu propozycję nowego kontraktu. Edu przystał na nią, mimo że zarobki były niższe niż te proponowane przez Los Verdiblancos. Umowa została podpisana, a cała sprawa wypłynęła dopiero pod koniec kwietnia. Problem w tym, że o przedłużeniu kontraktu nie wiedział nic ani trener, ani dyrektor sportowy klubu (!). Brak transparentności osiągnął nowy wymiar.
Z powodu zaniedbań Sepulcre LFP otworzyła cztery postępowania dyscyplinarne. Pierwszy przeciwko zarządowi Elche, zainicjowany przez pracowników (zaległe pensje). Trzy następne przeciwko klubowi, ze względu na: złamanie limitów budżetowych przy tworzeniu drużyny w minionym sezonie, niespełnienie wymogów kontroli z 31 marca bieżącego roku oraz podwojenie zaległości podatkowych do kwoty blisko pięciu milionów euro. Zamknięcie postępowań i ziszczenie najczarniejszego ze scenariuszy oznaczać będzie, że Los Franjiverdes rozpoczną przyszłą kampanię na trzecim poziomie hiszpańskich rozgrywek.
Zmiana warty
Z rządami Sepulcre od dłuższego czasu swoją walkę toczył ex wiceprezydent Juan Anguix, biznesmen z Walencji. Opuścił on klub tylnymi drzwiami i od ponad dwóch lat nie spoczął w misji obnażania niekompetencji byłego już prezesa. Historia przyznała mu rację. Wraz z końcem 2014 roku szeregi jego zwolenników rosły lawinowo. Ma on obecnie poparcie Fundacji (właściciela większości akcji klubu), kibiców zrzeszonych pod szyldem “Salvemos al Elche CF” oraz pani burmistrz Elche, Mercedes Alonso. Co ważniejsze ma też plan jak osuszyć bagno, w którym klub znalazł się dzięki poprzednim władzom.
Jego poprzednik pod koniec ubiegłego roku zapewniał, że Los Franjiverdes uratuje kredyt na 20,5 miliona euro. Miał on pozwolić na spłacenie najbardziej pilnych zobowiązania. Jednak od momentu tej obietnicy mijały miesiące, a pieniędzy nie było widać. W końcu nie można było już dłużej czekać i władze pod presją kar LFP oraz kibiców zaczęły działać. Zarząd, przy dużym udziale burmistrz miasta, usunął ze stanowiska José Sepulcre, a następnie jednogłośnie wybrał Juana Anguix’a nowym prezesem. Prawdę mówiąc włodarze nie mieli innego wyboru. Dwóch innych kandydatów wycofało się wcześniej (popierając Anguix’a), z kolei Juan przez wspólnotę Los Franjiverdes postrzegany jest niemal jako mąż opatrznościowy, ma ich pełne poparcie i zaufanie. Swoją drogą sam zainteresowany nie chciał objąć tego stanowiska. Członkowie zarządu musieli prosić go o to by przyjął posadę, do czego Anquix dał się przekonać. Zagrywka przypominające te rodem z “House of Cards”. Osobiste motywacje nowego prezydenta nie są jednak istotne. Jeśli załagodzi on problem długów i wyprowadzi klub na prostą kibice będą go nosić na rękach.
Goniące terminy
Juan Anguix zaczyna pracę z nożem na gardle. Blisko 12 milionów euro z kwoty zadłużenia to pieniądze, które klub musi znaleźć niemal natychmiast. Z czego najbardziej problematyczne jest 4,8 milionów niezapłaconych podatków. Jeśli nie zostaną one uregulowana klub może zostać wyrzucony z LFP, co jest równoznaczne z bezpośrednią relegacją do Segunda B. Prócz tego Los Franjiverdes zalegają byłym piłkarzom oraz innym klubom na kwotę około trzech milionów euro. W tym wypadku grozi im zakaz transferowy na najbliższe okienko letnie oraz zimowe. W zasadzie wiązałoby się to z paraliżem drużyny i niemal pewnym spadkiem w nadchodzącej kampanii, gdyż wypożyczonych obecnie piłkarzy Los Illicitanos nie będą mogli wykupić, ani sprowadzić w ich miejsce nowych. Do 30 czerwca mają też zapłacić pięć milionów zaległych pensji wobec zawodników i pracowników klubu. Na to wszystko mogą przeznaczyć zaledwie 4,5 miliona euro jakie otrzymają w maju z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. To ostatni przychód zaplanowany w budżecie na sezon 2014/15 rok.
Nowy prezes osiągnął tak wielkie poparcie pośród Los Franjiverdes nie tylko ze względu na niechęć wobec José Sepulcre, ale dlatego, że przedstawił swój plan na ratowanie Elche. Jego rozwiązanie nie przewiduje dalszego zadłużania klubu, lecz podwyższenie kapitału spółki o 14 milionów euro. Innymi słowy pieniądze pochodzić mają od akcjonariuszy, obecnych bądź nowych. Ponadto Anguix, dzięki burmistrz Mercedes Alonso, dysponuje gwarancją banku UBS (największego banku w Szwajcarii) na pięć milionów w europejskiej walucie, co znacznie ułatwi rozmowy z LFP, gdyż ukazuje Elche jako wiarygodnego, wypłacalnego partnera. Nic nie jest jeszcze przesądzone, ale widać światełko w tunelu i działania władz – m.in. pracownicy klubu otrzymali już wypłaty za dwa miesiące, z trzech łącznie zaległych.
Elche 3.0
Pomysł na wyciągnięcie Elche z dołka to zaledwie część kompleksowego planu zmian jakie biznesmen z Walencji chce wprowadzić w klubie. Kluczowe stanowiska mają objąć ludzie kompetentni, uczciwi, lojalni tylko i wyłącznie wobec Los Franjiverdes. Klub musi pozyskać nowych inwestorów, mocniej postawić na marketing i znaleźć sposób na reorganizację spłaty długu. Do zrealizowania tych celów niezbędne będzie sprawne zarządzanie klubem, a to w ostatnich latach było największą piętą achillesową Elche.
Głównym zadaniem względem budowy drużyny na przyszły sezon jest zatrzymanie obecnych piłkarzy w zespole, gdyż z powodu braku funduszy Los Illicitanos nie będą mogli działać efektywnie na rynku transferowym. Tu jednak ponownie wypływa problem pustek w klubowej kasie. Do 26 maja Elche musi uiścić kwotę 450 tysięcy euro, by wykupić od Universidad de Chile 50% praw do Enzo Roco. Nie wiadomo też czy wystarczy środków na aktywowanie klauzuli wykupu Przemysława Tytonia i Jonathasa. Umowa wypożyczenia Brazylijczyka obowiązuje co prawda przez dwa lata, lecz nie ma potwierdzenia czy Los Franjiverdes zapłacili 550 tysięcy euro za użyczenia piłkarza. Jeśli nie powinni to zrobić do 30 czerwca, by napastnik nie powrócił do Pescary zaledwie po sezonie.
José Sepulcre odszedł, ale pozostawił po sobie bałagan, który posprzątać będzie musiała cała społeczność Elche. Burmistrz Mercedes Alonso wystosowała apel do lokalnych przedsiębiorców i mieszkańców, by odpowiedzieli na wezwanie “S.O.S” klubu i wykupili akcje. Nawet jeśli Elche zostanie uratowane przed relegacją czeka ich najtrudniejsza kampania w La Liga od ostatniego awansu. Wszystko ponownie zależeć będzie od Frana Escriby, wyciskającego maksimum możliwości z dostępnego zespołu oraz Victora Orty, który przy zerowym budżecie transferowym będzie musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Walka trwa, oby wygrał w niej futbol i kibice Los Franjiverdes.