Gdy w sezonie 1952/53 dziennik Marca tworzył Trofeo Pichichi dla najlepszego strzelca ligi hiszpańskiej, rozegrano już 21 sezonów Primera División. Postanowiono więc, że wszystkich najlepszych strzelców z wcześniejszych lat również można tytułować nazwiskiem byłego snajpera Athleticu. Słusznie, bo dzięki temu należne mu miano zyskał także Isidro Lángara, bohater tej opowieści.
Postrach bramkarzy
El Tanque, Czołg, jak go nazywano ze względu na atletyczność i siłę, którą się wyróżniał, miał jeszcze jeden, niezwykle istotny argument, świadczący dobrze o pomysłowości autorów tego przydomku – jego strzały miały moc wystrzału z działa. Do legendy przeszły opowieści na temat bramkarzy, którym przyszło się z nimi zmierzyć.
Jeden z nich skończył swój mecz całkowicie wyczerpany jeszcze przed czasem – konieczna była zmiana golkipera, która pozwoliła dograć spotkanie; drugi, po trafieniu piłką, musiał zejść z boiska, doznał bowiem urazu; trzeci z kolei, broniąc rzut karny wykonywany przez Lángarę, znakomicie wyczuł kierunek strzału, ale nie zdało się to na nic, gdyż razem z piłką wpadł do siatki. Znamy nawet nazwiska nieszczęśników, którym przyszło być bohaterami tych historii. Są to: Oscar, Rogelio i Sasá, którzy mierzyli się z Isidro w rozgrywkach regionalnych.
W lidze za to naprzeciw Asturyjczyka stanął między innymi Florenza, golkiper Espanyolu. Wcześniej Real Oviedo pokonał w znakomitym stylu Barcelonę, a ozdobą spotkania były dwa gole Lángary zdobyte z okolic połowy boiska. Florenza, który o nich słyszał, ale nie widział na własne oczy, po przyjeździe do Asturii zagadnął pracowników klubu i spytał, skąd El Tanque strzelał. Gdy ci pokazali mu to miejsce, powiedział, że to niemożliwe, po czym dodał, że jemu nic podobnego się nie przytrafi. Nie przytrafiło się… aż do końca drugiej połowy – wtedy rzut wolny Lángary, bity z niemal tego samego punktu, wpadł do bramki.
Delantera eléctrica
Isidro Lángara był w tamtym czasie najważniejszym zawodnikiem całej drużyny Realu Oviedo i niekwestionowanym liderem jednej z najlepszych formacji ofensywnych, jakie widział hiszpański futbol. Piątka zawodników: Casuco, Gallart, Lángara, Herrerita i Emilín byli wręcz nie do zatrzymania. Od sezonu 1931/32, do ostatniego przed wojną domową, a więc 1935/36, wystąpili razem w 96 spotkaniach, zdobywając 274 bramki!

Lángara w koszulkach (od lewej): Realu Oviedo, reprezentacji Hiszpanii, San Lorenzo i Club Espana | Fot. cihefe.es
To oni doprowadzili klub do awansu, jaki ten zanotował w kampanii 1932/33, gdy wygrał Segunda División z przewagą trzech punktów i osiemnastu strzelonych goli nad drugim Atlético Madryt. Do historii przeszedł styl ich gry – szybkość, z jaką wymieniali piłkę, prędkość wyprowadzania ataków, skuteczność, gra z pierwszej piłki. Dzięki niemu zyskali miano „Delantera Eléctrica” („Elektrycznego ataku”) i przeszli do historii hiszpańskiej piłki nożnej.
Rozdzieliła ich hiszpańska wojna domowa – po jej wybuchu już nigdy nie mieli okazji wspólnie zagrać w jakiejkolwiek drużynie. Swoje miejsce na kartach zasłużonych dla klubu z Oviedo jednak znaleźli, a kibice do dziś znają ich nazwiska. Był to bowiem, choć krótki, najlepszy okres ich ukochanego zespołu.
Król strzelców zawsze i wszędzie
Lángara był fenomenem, a miano to zawdzięczać może nie tylko atomowym strzałom i skłonności do zdobywania niezwykłych bramek z łatwością, jaka zwykle staje się udziałem tych całkiem zwyczajnych. Równie ważne, a być może ważniejsze, stają się jego rekordy strzeleckie.
Zaledwie dwa lata temu, 79 sezonów po jego ustanowieniu, Cristiano Ronaldo zdołał pobić jeden z rekordów należących do Isidro – w pierwszych 10 kolejkach sezonu ustrzelił siedemnaście goli, podczas gdy El Tanque zdołał wbić piłkę do siatki „tylko” szesnastokrotnie. Inny rekord nie został pobity do dziś i Lángara pozostaje jedynym piłkarzem, który zdobywał tytuł najlepszego strzelca ligi na trzech kontynentach – w Europie i obu Amerykach.
W Argentynie, do której trafił w roku 1939, grał w barwach San Lorenzo. Kibice z miejsca go pokochali, ale czy mieli inne wyjście, jeśli Isidro w swoim debiucie strzelił cztery bramki i poprowadził swój zespół do zwycięstwa nad River Plate? Warto dodać, że zrobił to zaledwie kilka godzin po zakończeniu dwutygodniowej podróży statkiem, którym dopłynął do Buenos Aires.
Swój początek rejs ten miał w Meksyku, gdzie Lángara grał przez jeden sezon przed argentyńską przygodą i do którego wrócił w 1943 roku. Tam, w barwach Real Club España, zdobył swoje jedyne tytuły klubowe – mistrzostwo i puchar Meksyku. Tam też dwukrotnie zostawał najlepszym strzelcem ligi, co łącznie daje mu sześć tytułów króla strzelców: trzy zdobyte w ojczyźnie, jeden w Argentynie i dwa w Meksyku. Tyle samo zdobył Telmo Zarra w Primera División. Kto wie, czy gdyby nie wojna, dziś nagroda dla najlepszego hiszpańskiego strzelca w La Liga nie nosiłaby imienia Isidro?
Tym bardziej, że w 1946 roku, po powrocie do Oviedo, 34-letni Lángara zaliczył osiemnaście trafień, co dało mu czwarte miejsce w klasyfikacji najlepszych goleadorów – wygrał, po raz trzeci z rzędu, powtarzając tym samym osiągnięcie El Tanque, właśnie Zarra.
Zasługa brata
Już jako dziecko Isidro przejawiał ogromny talent – szybko zauważył to jego starszy brat, Jesus, który zwrócił uwagę na siłę strzału młodego wówczas chłopaka. Lángara miał wtedy 10 lat i powoli przymierzał się do gry w regionalnych zespołach. Z czasem zaliczył występy w kilku z nich, choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że nazwa żadnego nie jest w Polsce znana. Były to: Bildur Guchi, Esperanza de San Sebastián, Siempre Adelante de Pasajes i Andoain.
Istotna zmiana nastąpiła, gdy przeszedł do trzecioligowej Tolosy, skąd do siebie ściągnął go Real Oviedo. Tam zaledwie 18-letni zawodnik niemal z miejsca pokazał, że był wart znacznie więcej niż wydane na niego siedem tysięcy peset (z czego jego były klub otrzymał trzy). Na poziomie Segunda División Lángara spisywał się tak dobrze, że gdy w 1932 roku otwierano w Oviedo Estadio Carlos Tartere, nowy obiekt klubu, dostał szansę debiutu w reprezentacji kraju. Wykorzystał ją w swoim stylu – ustrzelił pierwszą oficjalną bramkę w historii stadionu.
Kolejnych 11 meczów w kadrze narodowej przyniosło aż 16 trafień! Pięć z nich ustrzelił Portugalii, w swoim drugim występie w La Furia Roja, gdy Hiszpanie rozgromili swoich sąsiadów aż 9:0. Kilka miesięcy później pojechał na mistrzostwa świata, gdzie pomógł swoim kolegom w meczu z Brazylią, dwukrotnie pokonując bramkarza rywali. Znakomite pokolenie hiszpańskich zawodników musiało jednak uznać wyższość Włochów (po powtórzonym meczu, w pierwszym padł remis), którym zresztą sprzyjali ponoć nie tylko kibice, ale i sędziowie.
Ostatni mecz w kadrze rozegrał 3 maja 1936 roku, gdy Hiszpanie pokonali Szwedów 2:0, a sam Isidro strzelił jedną z bramek. Wcześniej zdołał też zapewnić kolegom m.in. zwycięstwo nad Niemcami czy remis w kolejnym starciu z Portugalczykami. Karierę w kadrze, jak wielu innym, przerwała mu…
Wojna
Już na samym początku konfliktu, który ogarnął Hiszpanię, Isidro znalazł się w poważnych tarapatach. Gdy wojna domowa wybuchła przebywał on na wakacjach w rodzinnej Guipúzcoi i tam został aresztowany. Powodem było „przewinienie” sprzed dwóch lat – w trakcie Rewolucji w Asturii w roku 1934, jako żołnierz pomagał tłumić strajki górników. Na szczęście dla niego, dwóch Asturyjczyków (których nazwisk niestety nie znamy) złożyło zeznania, wedle których wykonywał tylko rozkazy przybyłe „z góry”. To doprowadziło do jego uwolnienia.
Sam Lángara w wojnie opowiedział się po stronie zwolenników Republiki i dużo wskazywało na to, że pojedzie na front. Wtedy jednak w Kraju Basków zrodził się pomysł, by piłkarze wykorzystali swój talent na potrzeby walki. Tak sformowano reprezentację, która grała w latach trwania konfliktu pokazowe mecze w całej Europie, a gdy przewagę w wojnie zaczęli zdobywać zwolennicy Francisco Franco, przeniosła się do Ameryki Południowej, gdzie wielu zawodników osiadło na dłużej.
Tak też zrobił, o czym już wspomniano, nasz bohater. Możliwe jednak, że podjąłby inną decyzję, gdyby nie nałożona na niego (i wielu innych zawodników) kara banicji. W 1939 roku ogłoszono bowiem, że hiszpańscy gracze mają na powrót do kraju dwa miesiące, a jeśli tego nie zrobią, zostaną zawieszeni w ojczystym kraju na sześć lat. Isidro taką karę otrzymał, a skorzystali na tym m.in. w San Lorenzo.
Schyłek
Trudno dociekać, co byłoby, gdyby Hiszpania przyjęła swoje gwiazdy z otwartymi ramionami – być może część z nich i tak pozostałaby w Ameryce Południowej. Pewnym jest natomiast to, że wielu z nich, sprzyjających przecież Republice, nie odpowiadała dyktatura Franco. Lángarze również. Po zakończeniu piłkarskiej kariery, szybko pożegnał się z ojczystym krajem i na powrót wyemigrował do Południowej Ameryki. W niej prowadził swą krótką, choć w miarę owocną karierę trenerską, a później po prostu mieszkał i żył.
Do Hiszpanii wrócił pod koniec życia. Duży wpływ na to miała choroba Alzheimera, która zaczęła mu doskwierać w roku 1990. Osiadł blisko swoich rodzinnych stron, gdzie oglądał mecze w telewizji, zwykle Realu Sociedad (dla którego zresztą mógł grać, ale ostatecznie klub z San Sébastian zrezygnował z transferu) wraz z ojcem Luisa Arconady, wielkiej gwiazdy tego klubu, którego jednak nie mieli okazji wspólnie podziwiać – zakończył on karierę w 1989 roku.
Isidro Lángara Galarraga zmarł 21 sierpnia 1992 roku – krótko po tym, jak Hiszpanie zdobyli mistrzostwo olimpijskie. Do dziś jest największą legendą Realu Oviedo. I pewnie długo nią będzie.