
Fot. SkySports
Rayo może odbić się od dna w rywalizacji z chaotyczną Sevillą? Realowi Sociedad starczy fantazji i umiejętności, by urwać punkty liderowi? A może Betis zaskoczy na baskijskim terenie z walczącym o Ligę Mistrzów Athletikiem Bilbao? Koncentrujemy się nad, naszym zdaniem, jednymi z ciekawszych starć w nadchodzącej serii gier i dyskutujemy o przyszłości klubów ze strefy spadkowej, jak i tych z czuba tabeli.
Rayo Vallecano — Sevilla FC
Piotr Świca:
Wbrew pozorom może to być jedno z ciekawszych spotkań tej kolejki. Rayo, które w zasadzie pozbawione jest formacji defensywnej (świadczyć może o tym najwięcej straconych bramek w tym sezonie — 58 na 24 rozegrane mecze, co daje średnią 2,4 gola na spotkanie), podejmować będzie pogrążoną w permanentnym kryzysie Sevillę.
O ile pozycja w tabeli jednoznacznie wskazuje na zwycięstwo gości, tak rzeczywistość może spłatać niemałego figla. Gospodarze, pomimo przygnębiającej sytuacji w tabeli, zdolni są wyczyniać niewyobrażalne rzeczy. Mówię tutaj zarówno o cudach, jak np. rozgromieniu Malagi 4:1 czy też strzeleniu dwóch goli w jednym meczu najlepszej obronie ligi — Atletico, jak i najzwyklejszych kompromitacjach, za jaką uznać można chociażby ostatnią klęskę z Barceloną. Podopieczni Paco Jemeza są nieobliczalni. Można powiedzieć, że dycydującym wyznacznikiem ich formy jest… przypadek. Jeżeli chłopaki z Estadio de Vallecas poczują, że jest to „ich dzień”, są w stanie sprawić nie lada niespodziankę. O spójności w grze, wypracowanych schematach ataku czy równej formie zawodników można zapomnieć. Liczy się łut szczęścia i ułańska fantazja jednego z ofensywnych piłkarzy Rayo — nieśmiało spoglądam tutaj w stronę Alberto Bueno i Jonathana Viery, stanowiących o sile zespołu. Jeżeli któryś z nich złapie wiatr w żagle to dla Sevilli mecz ten wcale nie musi być spacerkiem.
Mówiąc o Andaluzyjczykach koniecznie wspomnieć trzeba, iż tego typu spotkanie „spacerkiem” mogło być jeszcze sezon temu. W tym drużyna nie potrafi się odnaleźć; gracze Sevilli nie odnieśli zwycięstwa od sześciu kolejnych kolejek Primera Division, zdobywając przy tym zaledwie 3 punkty. Unai Emery pretenduje do zostania jednym z najgorszyc trenerów w historii klubu. Przy nieco ponad przeciętnej skuteczności w ataku Sevilla „poszczycić” się może mianem piątej najgorszej defensywy całej ligi, a to już o czymś świadczy. Sevillistas nie potrafią wygrać spotkania nawet grając w przewadze i mając w zapasie rzut karny, jak miało to miejsce chociażby w meczu z Valencią. Spotkanie z Rayo może okazać się ostatnim dogodnym momentem do przebudzenia i walki o europejskie puchary; jeżeli ofiarą Rakiticia i Gameiro nie stanie się zespół tracący najwięcej bramek to wątpliwe, żeby Andaluzyjczycy potrafili odnieść zwycięsto nas Sociedadem czy Królewskimi. Dlatego też pojedynek dwóch desperatów może okazać się najciekawszym wydarzeniem obecnej kolejki.
Krystian Porębski:
Dla podopiecznych Paco Jémeza spotkanie z Sevillą będzie nie lada szansą na zdobycie punktów, które potem wydatnie mogą przyczynić się do utrzymania w lidze. Z drugiej strony, prezentująca ostatnio fatalną formę ekipa z Andaluzji na pewno będzie chciała się zrehabilitować. Dla drużyny regularnie grającej w europejskich pucharach bilans sześciu ostatnich meczów w postaci trzech remisów i trzech porażek jest wręcz niedopuszczalny. Zwłaszcza jeśli w drużynie ma się kogoś takiego Ivan Rakitić, a przegrywa z zespołami pokroju Malagi. Ostatnio gorzej prezentowało się tylko Getafe, a tyle samo punktów co Sevilla zdobył lokalny rywal, zajmujący ostatnią pozycję w lidze – Betis. Pod tym względem Rayo prezentuje się o wiele lepiej od zespołu prowadzonego przez Unaia Emery’ego – w ostatnich sześciu meczach zdobyli siedem punktów. Nierówną formę dobitnie podkreśla ostatni remis 2:2 ze skazywanym na porażkę Mariborem.
Sam mecz może okazać się naprawdę ciekawym widowiskiem. Nie od dziś wiadomo, że Rayo Paco Jémeza to najbardziej bezkompromisowa drużyna w lidze. Co by się nie działo, Madrytczycy zawsze grają w swoim stylu, starając się utrzymywać przy piłce przez jak najdłuższy okres czasu. Z drugiej strony, może zrobić się nieciekawie. Sevilla to najbardziej agresywna ekipa w lidze, przynajmniej jeśli oceniać po liczbie kartek. Trzeba jednak przyznać, że najbliżsi przeciwnicy nie wiele im w tym ustępują. Możemy więc spodziewać się wielu kartek i rzutów wolnych. Nikogo nie powinno zdziwić, jeśli wszystkie, bądź większość bramek padnie po stałych fragmentach. Rayo jest bardzo groźne jeśli chodzi o bezpośrednie strzały z rzutów wolnych, natomiast Sevilla będzie zapewne panować w walce o górne piłki. Z takim potencjałem w ofensywie po obu stronach i mankamentami w grze defensywnej nie powinniśmy się obawiać bezbramkowego remisu. Oczywiście w obronie zdecydowanie lepiej powinna prezentować się ekipa Emery’ego, ale tak nie jest. W drużynie zdecydowanie brakuje drugiego środkowego obrońcy, który byłby w stanie dotrzymać kroku Federico Fazio. Jedno wiemy, nie potrafi tego jego rodak – Nicolás Pareja.
Real Sociedad — FC Barcelona
Piotr Świca:
Spotkanie pomiędzy obecnym liderem a drużyną walczącą o udział w Lidze Mistrzów będzie zdecydowanie hitem kolejki. Co ciekawe, będzie to trzecie spotkanie tych ekip w lutym bieżącego roku. Oba zespoły starły się już dwukrotnie w ramach Pucharu Króla, a w dwumeczu lepsi okazali się podopieczni Gerardo Martino. Nie oznacza to jednak, że wynik tego pojedynku możemy rozstrzygać w ciemno.
Gospodarze na mecz z Barcą wyjdą niezwykle umotywowani. Ostatnie wyjazdowe zwycięstwo z Malagą na pewno podbudowało zespół, który zebrał ostatnio srogie lanie od Atletico (0:4) czy Barcelony właśnie (0:2). Chęć rewanżu na Katalończykach na pewno działać będzie mobilizująco, a wiary w podopiecznych Jagoby Arrasate na pewno wlał wynik ostatniego meczu z Blaugraną — 1:1. Co ciekawe, liderzy La Liga grali wówczas w zasadzie w najsilniejszym składzie. Bramkę wyrównującą zdobył nie kto inny jak Antoine Griezmann, najskuteczniejszy strzelec Sociedadu tym sezonie. Niemałych kłopotów defensywie gości przysporzyć może również chociażby Carlos Vela czy Xabiero Prieto. Zawodnicy z Sociedadu mogą również liczyć na doping swoich kibiców, którzy z wielką chęcią raz jeszcze obejrzeliby ulubieńców w meczach Ligi Mistrzów. Solidna forma i niezwykła mobilizacja w szeregach drużyny mogą przysporzyć przyjezdnym sporo kłopotów.
O Barcelonie napisano już niemal wszystko, więc zapowiedź streszczę do najważniejszych faktów. Z pewnością jest ona pewna swego. Nic dziwnego, skoro bez większych problemów pokonała na wyjeździe Manchester City 2:0 i jest bardzo blisko awansu do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Pomimo wielu głosów o regresie formy Blaugrany niejeden zespół chciałby osiągać jej wyniki. Nawet, jeśli Barca nie gra porywającego futbolu, ma w zanadrzu całą talię zawodników, którzy jednym zagraniem potrafią odmienić losy meczu. Gerardo Martino, poza meczami z czołówką, nie musi zbytnio martwić się o inkasację trzech punktów. Teraz jednak do pojedynku staje zespół walczący o drugi występ z rzedu w Lidze Mistrzów, więc determinacja przeciwników będzie na najwyższym możliwym poziomie. Mimo tego wydaje się, że zwycięstwo Katalonczyków będzie naturalną koleją rzeczy — kolejnym, mało znaczącym epizodem w drodze do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Mam jednak nadzieję, że emocji nie zabraknie.
Krystian Porębski:
Zdecydowany hit tej kolejki La Liga. Na własnym boisku Baskowie będą chcieli odgryźć się za ostatnie niepowodzenie w Pucharze Króla. Oczywiście Barcelona potrafi wygrywać z Sociedad i to nawet wysoko, ale każdy kto przyjeżdża na Anoeta musi czuć respekt przed drużyną gospodarzy. Ostatnio klub z San Sebastian odniósł zwycięstwo nad Katalończykami ponad rok temu, właśnie na własnym stadionie i to mimo początkowego dwubramkowego prowadzenia drużyny gości. Remontada to coś czego możemy być świadkami i tym razem, zarówno z jednej jak i drugiej strony, choć zapewne żadna z drużyn nie rzuci się do panicznego ataku od pierwszych minut. Jak to zwykle w spotkaniach przeciwko Barcelonie bywa, najważniejsze będzie, by dobrze wejść w mecz, aby nie stracić szybko paru bramek, które ustawiłyby spotkanie. Jeśli ekipa Jaogoby Arrasate wyjdzie na boisko skoncentrowana, a defensorom uda się uniknąć głupich błędów, wtedy wszystko może się wydarzyć.
W kwestii składów, Tata Martino zapewne zastosuje rotacje składu. Mimo wygranej 2:0 w pierwszym meczu przeciwko Manchesterowi City, Katalończycy nie mogą spocząć na laurach, zwłaszcza, że w drugim spotkaniu zagra powracający po kontuzji Sergio Agüero. Trudno jednak przewidywać kogo może zabraknąć. Wolne od gry może mieć Jordi Alba, który po ostatnim meczu Ligi Mistrzów trenuje indywidualnie. Rewolucji pewnie jednak nie będzie i wolne od gry dostaną tylko ci, którym będzie to absolutnie niezbędne. Sociedad tym razem powinno zagrać taktyką 4-2-3-1, pytanie tylko czy po przeciętnych występach kolejną szansę otrzyma Haris Seferović? Serię pięciu meczów bez gola przerwał ostatnio Carlos Vela i to on do spółki z Griezmannem powinni straszyć atakami przyjezdnych.
Real Betis — Athletic Bilbao
Piotr Świca:
Tutaj sytuacja wydaje się być jasna. Nie ma mowy, żeby Betisowi udało się urwać choćby punkt piłkarzom z San Mames. Drużyna Gabriela Calderóna tonie i nic nie wskazuje na to, żeby statek przestał nabierać wody. Z kolei Bilbao, pomimo ostatnich słabszych wyników, powinno bezproblemowo sięgnąć po trzy punkty, a przy odrobinie szczęścia zafundować swoim kibicom istną goleadę.
O ekipie z Sewilli można powiedzieć jedynie, że jest w całkowitej rozsypce. Rozpaczliwie walcząca o przetrwanie drużyna Betisu raz za razem dostaje srogie lekcje od krajowych przeciwników. Nic nie wskazuje na to, żeby piłkarzom Calderóna udało się uniknąć kolejnej porażki, być może bardzo dotkliwej. Morale drużyny sięga dna, a od swoich ulubieńców odwrócili się już nawet najwierniejsi kibice, zbierający się na treningach, rzucający w stronę graczy obelgi i bezustannie na bezustannie na nich gwiżdżący. W walce o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej nie pomaga również udział w Lidze Europy, który kosztuje piłkarzy dodatkowe siły. W dotychczasowych 24 spotkaniach Betisowi udało się uzbierać zaledwie 14 punktów. Jeżeli Los Leones stracą w tym meczu chociaż bramkę, będzie to istna sensacja.
Z kolei Bilbao marzy się udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów i ekipa Ernesto Valverde nie może sobie pozwolić na utratę nawet punktu. W ostatnich czterech spotkaniach Athletic zainkasował jedynie dwa oczka, dlatego też mecz z Betisem będzie idealnym momentem do przełamania fatalnej passy. Los Leones mają ku temu wystarczający potencjał — zresztą nie oszukujmy się, wynik inny jak wygrana z ostatnią drużyną ligi nie wchodzi w rachubę. Będzie to mecz bez historii; Bilbao sięgnie po trzy punkty bez względu na to, czy Calderón zdecyduje się na postawienie „autobusu” w polu karnym. Przy włożeniu większej ilości sił może to być nawet manita — warto bowiem przypomnieć, że nie tak dawno piłkarze Valverde wpakowali pięc bramek w jednym wyjazdowym meczu Osasunie, która jest od Betisu zespołem lepszym.
Krystian Porębski:
Filmowa zapowiedź kolejkiTeoretycznie łatwe zadanie czeka przed podopiecznymi Ernesto Valverde. Tak solidna ekipa jak Athletic nie powinna mieć żadnych problemów z pokonaniem ostatniego w tabeli Betisu. Jak to jednak często bywa z teorią, nie zawsze sprawdza się w praktyce. Ostatni mecz na własnym obiekcie drużyna z Sewilli z ekipą z Bilbao wygrała 1:0, a było to ponad miesiąc temu w ramach Pucharu Króla. Ostatecznie awansowała drużyna z kraju Basków, jednak jak widać szans czerwonej latarni La Liga w tym spotkaniu nie można przekreślać. Oczywiście, jakakolwiek strata punktów przez zajmującą czwartą lokatę w tabeli drużynę będzie niespodzianką, ale nie jest niczym niemożliwym. Największą bolączką Athleticu jest brak kogoś, kto wziąłby na siebie odpowiedzialność za strzelanie bramek. Aritz Aduriz choć nie gra źle, miewał lepsze okresy w swojej karierze jeżeli chodzi o ilość trafień. Biorąc jednak pod uwagę ogólny ofensywny potencjał drużyny prowadzonej przez Valverde oraz fatalną dyspozycję defensywy Betisu w tym sezonie. Gwoździem do trumny może być fakt, że zespół z Andaluzji nadal gra w Lidze Europy, gdzie w pierwszym meczu fazy pucharowej zremisował 1:1 z rosyjskim Rubinem Kazań. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc, że tym razem z Estadio Benito Villamarín zwycięsko powinni schodzić Baskowie.
A co wy myślicie o najatrakcyjniejszych pojedynkach 25. kolejki Primera División? Kto się odkuje, a kto pozostawi za sobą plamę?