Cabezazo – trudne słowo do wplecenia w polską mowę. „Głowisko”, „główczyna”? Nie pasują. Zostańmy więc przy hiszpańskiej wersji. Cabezazo to bramka Puyola w półfinale MŚ 2010, to też strzał z byka Zidane’a na Materazzim. Postaram się być precyzyjny jak Puyi i czasem agresywny jak Zizou, pisząc o tym, co myślę o EURO 2016.
Pojedynki Hiszpanii i Włochów to zderzenie dwóch światów. Picasso kontra Da Vinci, paella versus lasagne, tiki taka przeciw catenaccio, flegmatyczne hiszpańskie trybuny i żywiołowe włoskie. Uwielbiam takie mecze, kiedy rozsiadam się w fotelu i mówię: „niech wygra lepszy!”. I tak było wczoraj – wygrali lepsi, czyli Włosi.
Rywalizacja okazała się na tyle elektryzująca, bo przed pierwszym gwizdkiem nie wyrósł absolutny faworyt, a ostatnie sparingi czerwonych z niebieskimi nie podpowiadały w tej kwestii. Squadra Azzurra miała też do wyrównania rachunki z Kijowa. Kto kocha grę z południowych rejonów Europy, ten celebrował wczoraj prawdziwe święto. Kopanie piłki przez skąpanych w ulewie Wyspiarzy też ma uroczy klimat, ale chrzanię Walijczyków, Anglików i Irlandczyków, kiedy losy turnieju zderzają temperamenty z Południa. Bez względu na to, jak bardzo zaryglują się Włosi, i jak długo rozgrywać będą Hiszpanie. Dla kogo futbol śródziemnomorski jest muzą, ten wczorajszy spektakl jadł łyżeczką.
Nie żal mi La Selección, ale tylko tej, jaką ujrzałem wczoraj. Vicente del Bosque od dłuższego czasu prowadził do zgładzenia monstrum, walącego po pyskach i Włochów, i Niemców, Francuzów i innych, w mniemaniu silnych. Jak oceniać pracę selekcjonera, który na osiem lat kadencji pierwsze cztery uświetnił zgarnięciem wszystkiego, co do wygrania, a w ostatnich czterech olał sprawę? Czy może nie czuł już sił do dalszych tryumfów?
Hodgson podal sie do dymisji, Del Bosque chce najpierw pogawedzic z prezesem hiszpanskiej federacji. Tym, ktory zasypia na meczach Euro
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) June 27, 2016
Euro 2016:
Lucas Vázquez – 19 min
Koke – 20 min
Saul – wakacje
Del Bosque powinien odejsc 4 lata temu— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) June 27, 2016
Del Bosque i Hodgson – zmierzch dziadów
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) June 27, 2016
Casillas, Del Bosque… W Hiszpanii nie gral nigdy Perfekt? Powinni "Niepokonanych" posluchac.
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) June 27, 2016
Conte+Lagerback vs Del Bosque+Hodgson. I niech mi ktoś jeszcze powie, że rola trenera w zwycięstwie bądź porażce jest nieznaczna.
— Leszek Orłowski (@Leszek_Orlowski) June 27, 2016
Piękna była epoka del Bosque. Ale nie żałuję, że to już koniec.
— Michał Okoński (@michalokonski) June 27, 2016
Mimo wszystko ja oceniam go pozytywnie. Sfinks to Michał Anioł futbolu (też Włoch, przypadek?)! Michelangelo tygodniami nie schodził z rusztowań, a kiedy wena artysty docierała do zmierzchu, miał ochotę rozpieprzyć to, na co zużywał własne ręce. I potem u mistrza pojawiała się nowa koncepcja. Del Bosque miał podobnie. Natchniony Guardiolą wyrył dzieło, przed którym klęczał cały świat. Każdego ze swoich reprezentantów wyprofilował osobno, tak, żeby aleja pojedynczych rzeźb zamieniła się w panteon. A przyznać trzeba, że swego czasu VdB miał dobrą rękę do rzeźbienia. To on z Jesusa Navasa bojącego się wychodzić z domu zrobił twardego, pozbawionego lęków chłopa. To w końcu on wydusił łzy wzruszenia z piłkarzy Realu i Barcelony, kiedy ci skakali sobie do gardeł po kilku Clásicos, czym posklejał sypiący się panteon. Jest jedna różnica – Anioł nie żył w epoce dynamitu, więc nie zgładził własnych dzieł.
Takich symbolicznych dynamitów Sfinks miał wokół siebie mnóstwo. Niepotrafiący spłacić kredytu zaufania Fábregas, rozpieszczony Pedro… Czasami niezrozumiałymi decyzjami (cztery razy z rzędu ten sam wyjściowy skład na EURO 2016, „zamrożenie” Koke, itp.) podpalał lont sam pod sobą. No i jeszcze ta presja mediów. Cholernie szanuję del Bosque, ale z rozgoryczeniem muszę przyznać, że niedopilnowanie i nieprzeprowadzenie zmian w La Selección – czego rezultaty obserwujemy na świeżo – to jego wina.
Dzisiaj La Roja wkracza w nową erę. Erę, w której nowy przywódca zmierzy się głownie z niedoskonałościami del Bosque, bo potencjał hiszpańskich boisk nadal przewyższa Niemców, Francuzów, Anglików i całą resztę. Kto chwyci za lejce?
Hiszpanie chcą rewolucji… pokojowej! Nikt z szacunku do przeszłości nie położy głowy del Bosque pod gilotyną, ale bezkonfliktowy pakt o oddaniu władzy już wchodzi w grę. To będzie bardziej abdykacja, niż zamach stanu, zatem jeśli padną jakieś ofiary, z pewnością znajdą się wśród aktualnych kadrowiczów Sfinksa. Kibice już wyrazili swoje preferencje w Marce, forsując na następcę Paco Jémeza, absolutnego „antonimu” wciąż obecnego selekcjonera. Jémez jednak zaczyna pracę w Granadzie, więc prawdopodobnie stery przejmie jeden z dwójki: Ernesto Valverde, Marcelino. Obaj są charakterem podobni do Sfinksa, lecz praca odpowiednio w Athleticu i Villarrealu nauczyła ich radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach i dokonywania trudnych wyborów. Może taka wiedza przyda się przy nowym rozdaniu w reprezentacji Hiszpanii?
Nieważne który, czy Valverde, czy Marcelino, faktem jest, że nowy selekcjoner stanie przed wyzwaniem dorównania poprzednikowi. Będzie musiał osiągnąć chociaż połowę tego, co dokonał del Bosque! Bo wszystko, co najlepsze w reprezentacyjnej piłce Hiszpanów, wydarzyło się za panowania Sfinksa. Osiem lat (2868 dni – jedna z dłuższych kadencji w historii La Roja), 114 spotkań – 87 wygranych, Puchar Świata i zwycięstwo na EURO 2012 – oto panteon Sfinksa, który wrył się w historię hiszpańskiego futbolu, tak jak dzieła Michała Anioła w kulturę włoską i światową!