Pierwszy wakacyjny weekend, to również początek ekstremalnie krótkich wakacji dla piłkarzy Bilbao Athletic. Tak, nie ma błędu w tej kolejności, bo chodzi o drużynę rezerw. Podopieczni Cuco Zigandy właśnie świętują awans do Segunda División. Tym samym po spadku Barcelony B, będą jedynymi rezerwami na zapleczu La Liga. Przeskok o ligę w tym wypadku, to kolosalna zmiana funkcjonowania całego zespołu rezerw, ale również – a może przede wszystkim – całego klubu.
Po raz ostatni rezerwy Athleticu grały w Segunda A w sezonie 1995/96. Wtedy w zespole prowadzonym przez Manu Sarabię, który dzisiaj jest telewizyjnym ekspertem, występował m.in. Gaizka Garitano, Bask prowadzący w ubiegłym sezonie Eibar w Primera División. Wówczas największym echem odbił się przegrany mecz z Barceloną B, na Mini Estadi – Blaugrana wygrała 4:3, ale Garitano strzelił hat-tricka. Przy okazji warto wspomnieć, że Kraj Basków był najliczniej reprezentowanym regionem w rozgrywkach Segundy, bo na zapleczy Primera División występował nie tylko Bilbao Athletic, ale także Deportivo Alavés, Sestao River (obecnie klub mocno współpracujący z Athletikiem) i wspomniany Eibar. I to byłoby na tyle, aż do ostatniej niedzieli…
Cuco Ziganda
Rezerwowy bramkarz pierwszej drużyny, Iago Herrerín, doznaje kontuzji, na wypożyczeniu jest Kepa Arrizabalaga – nominalny trzeci bramkarz, który broni w rezerwach. I co wtedy? Alejandro Remiro zostaje dokoptowany do pierwszej drużyny na jakiś czas. W Bilbao Athletic broni zatem Jon Ander Felipe, ale na ławce siedzi Unai Simón – bramkarz Basconii (filii Athleticu). To pierwszy z brzegu przykład, jakie zmiany zachodzą w zespołach, które są podporządkowane innym. Praca w rezerwach, to specyficzna robota, bo nie wszystko zależy od trenera, a nawet często, to trener zależy od dyspozycji swoich piłkarzy albo problemów zdrowotnych w drużynie wyżej. W takich warunkach pracował José Ángel Ziganda.
To był czwarty sezon dla tego szkoleniowca w Bilbao Athletic. Popularny Cuco poprowadził rezerwy już w 162. oficjalnych meczach – wygrał 76, zremisował 45 i 41 przegrał. Bilans bramkowy za jego kadencji wynosi 250:162. Wynik dobry, chociaż do tych magicznych 50% wygranych meczów trochę mu zabrakło (zanotował 47%), to jednak trzeba mieć w pamięci warunki w jakich przyszło mu pracować. Ciekawe zestawienie we wrześniu 2014 roku można było znaleźć na stronie lacanteradelezama.com, gdzie pojawiła się pełna lista zawodników, którzy grali u Zigandy za jego kadencji, a teraz są już w innych drużynach. Prezentuje się ona następująco:
Bohaterzy
Wszystko zaczęło się w sezonie 2005/06. Grupa 10-latków (wówczas Alevin B), wśród której było sześciu bohaterów awansu:
En el alevín B año 95 hasta el Bilbao Athletic: Jon Ander, Markel, Undabarrena, Iriondo, Seguín y Gorka Santamaría. pic.twitter.com/KVkfSvNo5O
— La Cantera De Lezama (@canteradelezama) June 24, 2015
Prawdopodobnie największą gwiazdą byłby Iñaki Williams, ale jego popisy strzeleckie na boiskach czwartej ligi przerwał Ernesto Valverde awansem do pierwszej drużyny. Trzeba tutaj dodać, że Williams mógł zostać najlepszym strzelcem w historii Segunda B w barwach Bilbao Athletic. W sezonie 1982/83 i 1983/84 Julio Salinas zdobywał dwukrotnie po 22 bramki osiągając średnie 0,81 i 0,73 gola na mecz. Iñaki, który swoich liczb już nie poprawi, strzelił 21 goli w 32 występach, co daje 0,65 gola na mecz. Wobec jego braku, ciężar ofensywy na swoje barki wzięli Sabin Merino i Gorka Santamaría. Ten pierwszy, to zawodnik grający na boku ataku. Nie robi mu różnicy, czy jest to lewa, czy prawa strona i można go dopasować do kolegów. Gdy gra Jurgi Oteo, to Sabin występuje jako lewoskrzydłowy, a jeśli współtowarzyszy mu Aitor Seguin, to częściej widzimy go po drugiej stronie boiska. Posiada niezłe pokrętło w nodze, chociaż oglądając go odnosi się wrażenie, że wachlarz jego dryblingów nie jest zbyt bogaty, ale jego siła tkwi w prostocie. W jego przypadku miniony sezon był przełomowy, co dobitnie pokazują liczby – sezon 2013/14: 38 meczów (28 od początku), 2240 minuty spędzone na boisku i ledwie trzy gole. 2014/15: 42 mecze (42 w pierwszym składzie), 3546 minuty i osiemnaście bramek! Kilka sesji treningowych odbytych z pierwszym zespołem oraz świetna gra w rezerwach sprawiły, że Valverde planuje dać mu szansę podczas letnich przygotowań, a te ruszają lada dzień. Warto jednak prześledzić jego historie, która była dość zawiła, bo choć karierę rozpoczynał w Lezamie, to większość swojej młodości spędził w Danok Bat – klubie współpracującym z Athletikiem. Z kolei sezon 2008/09, spędził w… USA. W zespole Javanon grał przez rok i przy okazji tam edukował się w jednej z amerykańskich “high school”. W ubiegłym roku zakusy na niego czyniły angielskie kluby, a najmocniej naciskał Tottenham i mimo kończącego się kontraktu, Sabin zdecydował się pozostać w Lezamie.
Z kolei Gorka Santamaría rozegrał pierwszy sezon w rezerwach, bo wcześniej strzelił przez dwa lata 31 bramek dla Basconii. Priorytetem dla zarządu powinno być teraz zaciągnięcie napastnika do Pałacu Ibaigane na przedłużenie umowy. O ile koniec kontraktu przypada dopiero na 2017 roku, o tyle klauzula wykupu wynosząca sześć milionów, to paląca sprawa dla Josu Urrutii. Jak donoszą baskijskie media, chętny do zakontraktowania go jest chociażby Liverpool, który chciał zrobić podobny transfer, jak ten z Mikelem San José w 2007 roku, czyli ściągnąć go do swoich rezerw.
Napastnicy, to jedno, ale zespół buduje się od obrony i tutaj wybór Zigandy był duży i naprawdę solidny jakościowo. Na prawej obronie teoretycznie powinien grać Markel Etxeberria, ale jego rozwój ostatnimi czasy nieco przyhamował. Przecież w 2012 roku grał podczas Polish Masters we Wrocławiu w obu spotkaniach i wydawało się, że jego droga do pierwszego zespołu będzie prosta i krótka, a tymczasem przegrywał nawet rywalizacje z Iñigo Lekue. Ten jest zawodnikiem nietuzinkowym, co szczególnie można zauważyć po tym, jak groźnie podłącza się do ataków. Ma coś z Iraoli – dośrodkowania, coś z De Marcosa – intensywność i wejścia ofensywne, czy Anaitza Arbilli – strzały z dystansu. W defensywie momentami gra zbyt nonszalancko, ale obok Sabina będzie drugim zawodnikiem, który dostanie szansę podczas przygotowań pierwszego zespołu. Przy okazji warto wspomnieć, że na co dzień studiuje na wydziale technicznym na Universidad País Vasco, a więc Los Leones niedługo mogą doczekać się inżyniera w swoim zespole.
W środku defensywy największą gwiazdą ostatnich tygodni jest Yeray Álvarez. Przez media określany jako “Puyol Lezamy”… I rzeczywiście fryzura podobna, wzrost jak na stopera również nie robi wrażenia – 183cm – ale wszystko nadrabia świetną skocznością oraz sprawnością. Do tego bardzo przydatny w rozegraniu piłki, chociaż lubi holować, co na jego pozycji może być niezwykle niebezpieczne. W minionym sezonie Valverde dawał mu już szansę treningów z pierwszą drużyną. Obok niego gra Unai Bilbao. Nazwisko idealnie pasuje do klubu, a to z kolei lewonożny stoper. Dobrze gra w powietrzu, ale jeśli chodzi o rozegranie i samą grę na ziemi, to do poziomu Aymerica Laporte czy Iñigo Martíneza brakuje mu bardzo dużo. Ale z drugiej strony, czy ktoś umniejsza umiejętności Mirandy z tego powodu? Na lewej stronie suwerenem był Egoitz Magdaleno, ale do czasu. 3.05.2015 to bardzo pechowy dzień, dla najstarszego zawodnika zespołu, bo wtedy właśnie 24-latek zerwał wiązadła krzyżowe i prawdopodobnie nie zobaczymy go do końca tego roku. Jego miejsce w bardzo dobrym stylu zajął Urtzi Iriondo, którego dotychczasowe występy można było policzyć na palcach jednej ręki.
Pomoc zaczynamy od pivota – Ikera Undabarreny. Jedyny zawodnik, który miał okazje zadebiutować w pierwszej drużynie w spotkaniu o stawkę. 28.11.2012 w Hajfie, Athletic grał mecz z Hapoelem Kiryat Shmona. Marcelo Bielsa dał okazje debiutu wielu młodym chłopakom, takim jak Aymeric Laporte czy właśnie Iker Undabarrena. Po niecałych trzech latach od tamtego wydarzenia widzimy, jaka przepaść dzieli obu chłopaków, nawet biorąc pod uwagę różnice wieku – rok starszy jest Francuz.
Przed nim najczęściej widzieliśmy Mikela Vesgę, dla którego był to debiutancki sezon w Lezamie. Wcześniej grał w Deportivo Alvaés, jednak szybko okazało się, że skauting Athleticu nie zawiódł i tym razem, bo pomocnik kluczowym zawodnikiem u Zigandy, rozgrywając łącznie 3082 minuty, co dało mu czwarte miejsce w zespole. Jednak jego wyczyn w półfinale play-offów o Segunda División mógł przyćmić cały udany sezon. Zbyt lekkie podanie do Remiro, którym podarował bramkę UCAM Murcii, było brzemienne w skutkach, aż do czasu, gdy skórę uratował mu Gorka Iturraspe swoim golem w końcówce meczu. Nazwisko tego ostatniego bardzo słusznie może się kojarzyć z Anderem, bo to jego młodszy brat. Miniony sezon był dla niego trudny, ze względu na kontuzje, ale gdy przyszło do play-offów, to strzelił dwa ważne gole – przeciwko Villanovense i UCAM Murcia – mimo tego, że w play-offach zagrał niecałą godzinę, a w całym sezonie jedynie 157 minut.
Popyt na rezerwy
Baraże o awans do Segunda División pokazały jedność kibiców Athleticu. Los Cachorros, jak są nazywani zawodnicy rezerw, wreszcie mogli zagrać na San Mamés. Pierwsza runda, to ledwie dziesięć tysięcy widzów; mecz z UCAM Murcia, to już podwojenie tej liczby, a decydujący mecz z Cádizem zgromadził prawie 32 tysiące widzów. Co ciekawe, rekordu frekwencji w tej klasie rozgrywek nie udało się pobić. Ten należy do Castilli, gdy rezerwy Realu Madryt w sezonie 2010/2011 walczyły o awans do Segunda, na meczu z Alcoyano rozgrywanym na Santiago Bernabéu pojawiło się 45 tysięcy kibiców! Wynik lepszy w liczbach bezwzględnych, ale w procentowym wypełnieniu stadionu, to Baskowie wygrywają.
Zresztą, cały klub żył walką rezerw o awans. Najlepszym tego dowodem były wpisy na twitterze piłkarzy pierwszego zespołu:
Espectacular lo del Bilbao Athletic! Que equipazo!!!!!! Felicidades a los jugadores, a los tecnicos y al club!! AUPA ATHLETIC! @AthleticClub
— Iker Muniain (@IkerMuniain19) June 28, 2015
https://twitter.com/ibaigomez/status/615125300863725568
W poniedziałek piłkarze zostali przywitani w sposób okazały, bo oprócz spotkania z Josu Urrutią, zobaczyli się także z burmistrzem Bilbao, Juanem Marią Abuerto. Wasze zwycięstwo, to nie tylko awans, ale wy napisaliście historie, której nie zapomnimy – tymi słowami podsumował sukces rezerw.
Zmiany, zmiany
Awans do Segunda División A to przede wszystkim większe koszta utrzymania zespołu. Wiadomo, że klasę wyżej zawodnicy będą liczyli na większe zarobki i nie ma się co temu dziwić. Kolejny aspekt, to ewentualne podwyżki przy przedłużaniu kontraktów albo podwyższaniu klauzuli odejścia. Już teraz klub mający świetną szkółkę był narażony na skautów, głównie angielskich klubów, regularnie obserwujących młodych zawodników z niskimi klauzulami wykupu. Teraz grając w Segunda División będą na świeczniku. Rozgrywki te są znacznie bardziej medialne, bo sporą część meczów transmituje telewizja. Cała ta otoczka zapewne sprawi, że zainteresowanie piłkarzami rezerw znacznie wzrośnie.
Warto pamiętać o zmianach regulaminowych jakie niesie za sobą awans. Pierwsza z nich to zwiększenie limitu zawodników zgłoszonych do rozgrywek – z 22 do 25. Druga, znacznie istotniejsza, to fakt, że zawodnicy urodzeni przed 1.01.1993 nie będą mogli grać w spotkaniach pierwszego teamu. Czyli, jeśli zostaną zgłoszeni do zespołu Bilbao Athletic, to już tam dokończą sezon, chyba że inny klub ich wykupi. Ta kwestia dotyczyć będzie Sabina Merino i Egoitza Magdaleno, bo Mikel Juaristi odchodzi, podobnie z resztą jak Néstor Salinas.
Limit wiekowy nie obejmie zatem powracających z wypożyczeń: Jonása Ramalho, Kepy Arrizabalagi i Íñigo Ruiza de Galarrety, ale jednocześnie tacy zawodnicy jak Erik Morán, Unai Albizua, Enric Saborit czy Iker Guarrotxena już podchodzą pod ten zapis, co może mieć duży wpływ na ich ewentualną przyszłość.
Jednocześnie poinformowano już o kilku wzmocnieniach rezerw, a nimi są: Unai Simón, Jon Agirrezebala, Iñigo Córdoba, Ander Alday i Asier Villalibre – wszyscy z Basconii oraz Julen Arellano z Barcelony i Lander Olaetxea z Cultural de Durango.
Gra młodymi zawodnikami w Segunda jest niezwykle trudna, co pokazały spadki Castilli w poprzednim i Barcelony B w tym sezonie. Tam trzeba mieć mocny zespół, żeby konkurować w innymi – przestrzega Manu Sarabia. Trudno się z nim nie zgodzić, bo choć druga liga hiszpańska jest na pewno dobrym miejscem do zdobywania doświadczenia przez młodzików, to często jednak pozostaje dla nich ligą zbyt wymagającą. Jak będzie tym razem? Cuco Ziganda i spółka zapowiadają walkę do ostatniej minuty, ale wyjdą z niej zwycięsko? Pożyjemy, zobaczymy…