Jak ukazały to dzieła George’a R. R. Martina, gdzie pretendentów wielu szykuje się niezła jatka. Jak zwykle na nic się zdały przedsezonowe przewidywania. Po prostu 22 zespoły Segundy Division trafiły do bębna maszyny losującej i zaczęła się cała zabawa. I tak spośród czwórki klubów wskazywanych jako najpoważniejsi kandydaci do awansu – dwóch spadkowiczów (Almeríi i Córdoby) oraz dwóch uczestników baraży z minionej kampanii (Realu Valladolid i Realu Saragossy) – oczekiwań nie zawodzą jedynie Los Califas. Pora na przegląd bardziej i mniej szlachetnych faworytów, którzy toczą wojnę o zaszczyt dołączenia do elity.
Herbu Proporzec
Deportivo Alavés, niegdysiejsza trzecia siła Kraju Basków, najwidoczniej pozazdrościła Eibarowi. Jeszcze dwa sezony temu ekipa z Vitorii ledwie utrzymała się w Segundzie, w następnej kampanii zajęła miejsce w środku stawki, by obecnie dokonać jeszcze większego progresu i to przy dość przeciętnym budżecie (7 mln euro). Do zespołu ściągnięto piłkarzy-odrzuty, tych którzy nie znaleźli sobie miejsca w znacznie lepszych klubach: Gaizka Toquero, Kiko Femenia, Fernadno Pacheco czy Dani Pacheco. Największym atutem Basków jest kolektyw. Indywidualne osiągnięcia poszczególnych zawodników na tle ligowych liderów są co najwyżej dobre, ale razem pod wodzą Pepe Bordalása faktycznie stali się El Glorioso (“Wspaniali”). Swoje zadanie wygrania Segundy potraktowali nad wyraz poważnie, czego dowodem jest sprowadzenie zimą do drużyny Daniego Abalo. Za transferem wychowanka Celtów przemawiał również to, iż nie dalej jak w zeszłym sezonie gdy reprezentował jeszcze barwy Łudogorca, strzelał gole Liverpoolowi w europejskich pucharach, a to samo robiło przecież Deportivo Alavés. Awans byłby wspaniałym prezentem dla kibiców z okazji obchodów 95. rocznicy powstania klubu.
Herbu Ogór
Leganés znajduje się jedenaście kilometrów od Madrytu, pomiędzy Alcorcón a Getafe. Klub o tej samej nazwie do niedawna był znany głównie za sprawą eksperymentu przeprowadzonego w 2003 roku przez argentyńskiego biznesmena, Daniela Grinbanka. Z drużyny zrobiono hiszpańską Pogoń, tyle że rolę Brazylijczyków pełniło piętnastu zawodników z ojczyzny inwestora (na ośmiu Hiszpanów). Projekt zakończył się klęską. Dziś w kadrze Leganés znajduje się tylko dwóch Argentyńczyków, lecz nadrabiają to jakością. Pierwszy – Martín Mantovani – jest twardym obrońcą, kapitanem zespołu i liderem najbardziej szczelnej defensywy drugiej ligi. Drugi to pomocnik polskiego pochodzenia, Alexander Szymanowski. Dziewięć goli czyni go najlepszym strzelcem, a sześć ostatnich podań najlepszym asystentem zespołu Asiera Garitano.
Nazywają się Los Pepineros – “Ogórkami” i są z tego dumni!
Herbu Najświętszej Relikwii Krzyża Aniołów
Na kolejnym miejscu natrafiamy na pierwszego z liczących się w walce o awans beniaminków – Real Oviedo. Kibice Oviedistas już po awansie do Segundy zapowiadali, iż za rok derby Asturii ze Sportingiem w końcu się odbędą, i to w La Liga. Pozycja Los Carbayones nie należy do niespodzianek. Pod względem wydatków ich budżet (11 mln euro) należy do pięciu największych w Segunda División. Wszystko za sprawą Carso Group – konsorcjum należącej do Carlosa Slima, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, które posiada ponad 70% udziałów klubu. Oczywiście przełożyło się to i na ruchy transferowe Realu Oviedo, ale nie można tu mówić o wielkim szaleństwie. Po pierwsze dlatego, że dość silny zespół zbudowano po to by wydostać się z trzeciej ligi. Esteban, David Fernández, a już w szczególności Néstor Susaeta (kuzyn Markela Susaety z Athleticu, autor ośmiu goli i siedmiu asyst) – to piłkarze, którzy z powodzeniem mogli występować na drugim szczeblu rozgrywek, co zresztą potwierdzają. Do nich dołączył m.in. Toché. Były napastnik Deportivo po niemrawym początku zaczął siać postrach pośród bramkarzy przeciwników (12 goli). Po drugie, duże środnik przeznacza się na spłatę długów klubu. Z całkowitej kwoty zobowiązań 14,5 mln euro w czerwcu 2013 roku po zakończeniu obecnego sezonu ma zostać już tylko 6,1 mln.
Herbu Półksiężyc
Siłą spadkowiczów jest to, iż zazwyczaj udaje im się zachować przynajmniej część zawodników, z którymi wywalczyli awans do La Liga albo sprowadzonych do walki o utrzymanie. Ponadto po wizycie na najwyższym poziomie rozgrywek dysponują też pieniędzmi (o ile po drodze się nie zadłużyli) na przyzwoite uzupełnienia. Tak też było z Córdobą, w której ostał się trzon drużyny w postaci: stopera Deividiego, defensywnego pomocnika Luso, szalejącego na skrzydłach Fidela i rywalizującego o Pichichi Segundy – Florina Andone (11 goli). U Kalifów niemal wszystko jest na swoim miejscu. Czasami tylko Luso musi stanąć na bramce.
Herbu Tarragońska Tarcza
Fundamenty powodzenia beniaminka z Tarragony leżą w znacznej mierze poza murawą. Od maja 2013 roku udziałowcem Gimnàsticu (10% akcji) została barcelońska agencja piłkarska Promoesportu. Jeszcze w tym samym roku klub zasilił Manolo Reina, obecnie jeden z najlepszych bramkarzy zaplecza La Ligi i klient wyżej wspomnianej firmy. Spośród siedemnastu zawodników sprowadzonych w bieżącym sezonie na Nou Estadi niemal połowa reprezentowana jest przez agentów inwestora klubu. Inny sposób zadziałał w przypadku pozyskania znanego z występów dla Betisu, Achille Emany. Przekonanie Kameruńczyka do powrotu do Hiszpanii ułatwił fakt, iż w katalońskiej drużynie już znajdował się jego młodszy brat, Stéphane. Znajomości i gospodarność pozwoliły na zebranie przyzwoitej ekipy, reszta to sprawka trenera Vicente Moreno i kilku objawień Segundy: José Naranjo, Jean Luca Gbayary czy Pablo Maríego.
Herbu Młody Dzik
Nie da się ukryć, iż nadzwyczajne wyniki Mirandés to zasługa poważnego jegomościa w prochowcu zza linii bocznej boiska. Carlos Terrazas, od grudnia 2013 roku szkoleniowiec Los Jabatos (“Młodych Dzików”, tudzież “Warchlaków”) wyraźnie odcisnął na nich swoje piętno. Co prawda w sezonie 2013/14 nie utrzymał klubu w Segundzie, ale w zamian zrobiło to LFP relegując za długi Real Murcię. W ten oto sposób “Terri” mógł wprowadzić nowe trendy piłkarskie na salony drugiej ligi. Mirandés gra w systemie 1-3-3-3-1 w wysokim bloku obronnym. Stosują mocny pressing i utrzymują wysokie tempo, wybijając z rytmu przeciwnika. Ataki przeprowadzają zazwyczaj kilkoma szybkimi i bezpośrednimi podaniami. Skuteczne wykorzystanie tej taktyki zapewniło im sukces. Mimo że ich budżet to zaledwie 5,5 mln euro zajmują wysoką pozycji w tabeli i mają największą liczbę zdobytych bramek. Zła wiadomość jest taka, iż w styczniu za ćwierć miliona euro odszedł do Realu Majorki najlepszy strzelec zespołu – Lago Júnior (7 goli przed transferem). Nie przekreśla to szans podopiecznych Terrazasa na baraże, ale z pewnością utrudnia zadanie.
Herbu Garnek
Eibar słynie produkcji broni, a Alcorcón z wytwarzanej tu od XVIII w. wysokiej jakości ceramiki. Tak jak w przypadku Basków ma to swoje odzwierciedlenie w przydomku lokalnej drużyny. Ekipę z Alcorcón nazywa się Los Alfareros (“Garncarze”). Od czasu awansu do Segundy w 2010 roku są stałym elementem krajobrazu okolic strefy barażowej (z reguły 4-9 pozycja, za wyjątkiem poprzedniej kampanii – 11. miejsce na zakończenie rozgrywek). Świadczy to o stabilności projektu. W tej kampanii mogłoby być nawet lepiej, ponieważ David Rodríguez objawił się jako jeden z najlepszych napastników Segundy (14 goli), jednakże takie jest już Alcorcón. Zasadniczo to dobra ekipa, ale na końcu zawsze okazuje się, że jej czegoś brakuje.
Herbu Pampeluński Lew
Osasunie, pomimo relegacji i kiepskiego pierwszego sezonu na zapleczu, udało się zatrzymać kilku ważnych piłkarzy jak: Robeto Torres czy Miguel Flaño. Los Rojillos wykazują też objawy poważnego uzależnienia od pierwszego z nich – jednego z najlepszych rozgrywających ligi (7 goli i 7 asyst). Największym skarbem klubu jest jednak Tajonar. Bez cantery nie byłoby ani Roberto Torresa, ani drużyny, gdyż w kadrze Nawarczyków znajduje się obecnie jedenastu wychowanków. Stopera Davida Garcíę i pomocnika Mikela Merino (został już wykupiony przez Borussię Dortmund za 3,7 mln euro plus kolejne 1,3 w zmiennych) ogrywał Jan Urban, a w tej kampanii dołączył do nich kolejny defensor, Unai García, nie wspominając o kilku zmiennikach. Za sterami tego, niemal, najmłodszego zespołu w Segundzie zasiada Enrique Martín, który niejednokrotnie prowadził zarówno pierwszą drużynę Osasuny, jak i jej rezerwy. Ciekawie wygląda również taktyka preferowana przez tego szkoleniowca – system z pięcioma obrońcami w wariantach 1-5-4-1 lub 1-5-3-2.
Herbu Dama z Elche
Dlaczego Elche nie wymieniano w gronie faworytów do awansu, choć należą do grupy spadkowiczów? Relegacja i problemy finansowe Franjiverdes sprawiły, iż zawodnicy otrzymali wolną rękę. Mogli za darmo i bez żadnych przeszkód opuścić klub, co zresztą przytłaczająca większość z nich zrobiła. Żeby skompletować załogę Elche wypożyczyło latem aż ośmiu piłkarzy. W zasadzie spodziewano się, iż będzie to batalia o to by utrzymać się na powierzchni, tymczasem m.in. dzięki skuteczności Sergio Léona (14 goli) u Illicitanos odżyła nadzieja na powrót do La Liga.
Czy istnieje uniwersalny sposób na zapewnienie sobie awansu? Jak udowodniły w przeciągu trzech ostatnich kampanii Elche, Eibar i Sporting, zdobywa się go defensywą. Zespoły, które tracą nie więcej niż 28 goli w sezonie sięgają po bezpośrednią promocję (naturalnie trzeba przy tym zachować minimum przyzwoitości w ofensywie). Mało prawdopodobne, żeby któraś z powyższych drużyn powtórzyła taki wynik, a to czyni obecną temporadę jeszcze bardziej nieprzewidywalną. Real Saragossa i Real Valladolid także mają jeszcze szansę znaleźć się w na mecie powyżej siódmego miejsca. Nie pozostaje nam zatem nic innego jak rozsiąść się wygodnie w fotelu i podziwiać jak kandydaci wypruwają sobie żyły.