TOP 5 transferów La Liga 2018/19
Runda jesienna już za nami, a zatem pora na pierwsze, wstępne oceny letnich wzmocnień w La Liga. Na pierwszy ogień idą te transfery, które okazały się przysłowiową dychą
Wyznawca futbolu, social media, ciężkich i melodyjnych brzmień. Nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji. Sevillista...
Obserwuj @T_Zakaszewski Czytaj inne felietony Tomka
Liczba dodanych tekstów: 174
Runda jesienna już za nami, a zatem pora na pierwsze, wstępne oceny letnich wzmocnień w La Liga. Na pierwszy ogień idą te transfery, które okazały się przysłowiową dychą
Pablo Machín przeszczepił Sevilli system, który tak doskonale sprawdził się Gironie. Wstępne wyniki wykazują, że pacjent przynajmniej od dwóch lat nie miał się tak dobrze. Jak funkcjonuje zatem sewilski mechanizm pod okiem Machína i czy jest coś co można w nim jeszcze usprawnić?
Uwielbiany od skalistych wybrzeży Atlantyku po piaszczyste plaże Morza Śródziemnego. Jak Hiszpania długa i szeroka. Don Andrés Iniesta żegna się z Barceloną i zapewne z La Liga. Wraz z nim odchodzą El Niño oraz Xabi Prieto. To wielka strata dla Primery, lecz czasu nie da się oszukać.
Barcelona po minięciu najpoważniejszych przeszkód widziała już metę i wznosiła ręce w geście triumfu. Lecz wtem wywinęła orła niemal na ostatnim płotku. I to tym, który nie należał do najwyższych.
W La Liga do finiszu pozostała ostatnia prosta. Część drużyn już tylko na to czeka.
Francuzi mają problem bogactwa. O ile Didier Deschamps nie narzeka, o tyle Geoffrey Kondogbia i Steven N’Zonzi jak najbardziej mogą. Całkiem prawdopodobne, że ci dwaj zawodnicy, którzy w La Liga się wyróżniają, na mundial w Rosji po prostu nie pojadą.
Barcelona przypieczętowała Mistrzostwo Hiszpanii, a ostatnie miejsce w samolocie do Segunda Divisón zajęło Depor. Galisyjczycy szarpali się i wyrywali, nim zostali wrzuceni na pokład, lecz ręce mieli już skute kajdankami, więc przebudzenie do walki przyszło za późno. Mogą jednak odejść z podniesioną głową.
Kanarki już nie zaśpiewały, nie latały wysoko. Przez cały sezon przypominały Tweety’ego. Ze zbyt małymi skrzydłami, by prawa fizyki pozwoliły im wznieść się w powietrze. Zbyt dużą głową, a za małym rozumem. Z nadmierną chęcią do bardzo niebezpiecznych zabaw z kocurami. A nie mieli przy tym tyle szczęścia, co bohater kreskówki.
Wpadka Barcelony z Romą odbiła się szerokim echem, lecz na własnym podwórku Katalończycy nie pozwolili sobie już na kolejny błąd. Nieco niżej w tabeli walka o Ligę Europy nabrała rumieńców, a gdzieś w oddali wyraźnie zarysowuje się podział na drużyny, które faktycznie jeszcze chcą grać i te, którym jest już wszystko jedno.
Nadeszła wiosna. Athletic i Real Sociedad budzą się z zimowego snu, rozkwitają Betis i Levante, a Eibar gaśnie w oczach. Trwa taniec na ostrzu noża ostatnich z ostatnich i przepychanki o bilety do Europy. Wiosna. Nawet derby Madrytu smakowały lepiej niż w listopadzie.
La Liga w ten weekend nie rozpieściła kibiców wchodząc w świąteczny, leniwy rytm. Na szczęście nie wszystkie zespoły dały się ponieść wielkanocnej atmosferze i dolały nieco oliwy do ognia.
Wielki Tydzień, Semana Santa, to w wielu miejscach Andaluzji szczególne wydarzenie. A najbardziej w stolicy regionu, Sewilli, gdzie obchodzony jest z największą pompą. Co ma z tym wspólnego Sergio Rico? Odpowiedź znajdziecie w tym artykule.
Teatr Marzeń zapewnił Wissamowi Ben Yedderowi wdzięczność Vincenzo Montelli i fanów Sevilli, miejsce w klubowych annałach oraz otworzył drzwi do kadry Les Tricolores. I oby wykorzystał tę szansę równie skutecznie jak okazje w Lidze Mistrzów.
Czołowa czwórka La Liga okopała się i pewnie broni swoich pozycji na szczycie tabeli. O sile tych umocnień przekonała się Sevilla, która poniosła dotkliwe straty w szturmie na szańce Valencii
Barcelona miała już mistrzostwo w kieszeni, lecz to powoli zaczęło się z niej wysuwać. Okazję zwietrzyło Atleti i przyśpieszyło kroku, żeby sięgnąć po kolejny tytuł.
Na rywali trzech czołowych drużyn La Liga gromy spadły z jasnego nieba. Ich przeciwnicy stracili łącznie 15 bramek. Poza tą konkurencją swój własny konkurs mieli bramkarze, aż trójce z nich udało się zatrzymać przynajmniej jeden rzut karny.
Co uwielbiam w beniaminkach? Koloryt. Są jak wielobarwne piłeczki skaczące po stromych ulicach San Francisco w jednej ze starych reklam telewizorów. Pośród nich można wypatrzeć te jaskrawsze, do których lgniemy niczym ćma do rozpalonej żarówki.
Wydarzeniem tej kolejki był festiwal strzelecki, jaki urządziły sobie ekipy dwóch Realów: z Madrytu i Sewilli. A co jeszcze działo się w hiszpańskiej piłce przez weekend?
Deszcz, śnieg, minusowe temperatury nie sprzyjały w ten weekend uznanym markom w LaLiga.
Nie Iago Aspas, nie Ivi, ani nawet nie Martin Montoya. Kluczowym zawodnikiem hiszpańskich muraw w 21 kolejce okazał się Mario Hermoso. Zapamiętajcie to nazwisko. W końcu hattrick stopera w jego debiutanckim sezonie w La Liga to rzecz niecodzienna. Nawet jeśli dwa z trzech goli zapakował do własnej bramki.