Milion kibiców w roku 2014 oglądało mecze Atlético z trybun Vicente Calderón. Ponad jedenaście milionów fanów obserwuje lub „lubi” Atleti na portalach społecznościowych. Założony w zeszłym roku klub filialny Atlético de Kolkota zgarnął w grudniu mistrzostwo Indii, a w minionym miesiącu w Pekinie podpisano umowę, w ramach której Wang Jianlin za kwotę około 45 milionów euro wykupił 20% akcji Atlético Madryt. Nowy akcjonariusz klubowy uchodzi za najbogatszego człowieka w Chinach, a jego majątek szacowany jest na 25 miliardów dolarów. Życie nad Manzanares nabiera niespotykanych dotąd rumieńców.
Najpierw Indie, teraz Chiny
Stały przypływ zagranicznego kapitału to w Hiszpanii coraz powszechniejsze zjawisko. Zbawicielem Walencji okazał się Peter Lim, dlatego podobna praktyka to dobry omen, o ile inwestowanie w klub nie okazuje się ledwie chwilowym kaprysem multimiliarderów. A o tym na własnej skórze przekonały się Racing Santander i Málaga. Atlético jednak nie ryzykuje. Wang Jianlin, który w styczniu wykupił 20% akcji, nie będzie miał jeszcze żadnej kontroli nad zarządzaniem Atlético. Najwięcej udziałów pozostanie w rękach obecnego dyrektora generalnego klubu Miguela Angela Gila (52 procent) oraz prezesa Enrique Cerezo – 20 procent. Jeśli tylko uzna, że inwestycja okaże się nierentowna, będzie mógł się wycofać sprzedając swoje akcje. Faktem jest jednak, że Jianlin działaczom Atlético spadł z nieba – pieniądze Chińczyka trafią bezpośrednio do klubowej kasy, co pomoże uregulować spłatę zaległości finansowych względem hiszpańskiego fiskusa, a także wydatnie zasili budżet transferowy. Oprócz wspólnej pasji do futbolu, Wang Jianlin łączy z prezesem Atlético zamiłowanie do kina. Chińczyk jest właścicielem największej sieci kin na świecie, natomiast Enrique Cerezo to uznany w Hiszpanii producent filmowy.
Prezes madryckiego klubu dysponuje nieszablonową strategią rozwoju i promocji klubu. Za cel czerwono-białej ekspansji obrał sobie podbój terenów niebywałego potencjału marketingowego i ekonomicznego. Powstanie klubu w Kalkucie przyniosło ogromny wzrost zainteresowania wielu firm, które chcą współpracować z „tym prawdziwym Atlético”. Dlatego też Rojiblancos spoglądają jeszcze dalej na wschód – na obszary kolejnego piłkarskiego „śpiącego giganta”, czyli Chiny. O tym, jak poważnie Atleti traktuje ten rynek niech świadczy fakt, że już funkcjonuje chińska wersja językowa oficjalnej strony klubu. Już od kilku lat Los Rojiblancos wraz z Villarrealem i Valencią współpracują z Dalian Wanda Group należącą do Jianlina. W ramach “projektu Wanda” szkolą młodych chińskich zawodników w swojej canterze. Stąd też nowy inwestor nie jest postacią anonimową dla klubu i jego zamiary nie budzą wątpliwości. Ponadto wspomniana Grupa zamierza wraz z Atlético zainwestować ponad 30 milionów w centrum szkolenia młodzieży w Madrycie oraz szkółki piłkarskie w Chinach. W ramach tych projektów, w 2017 roku w Hiszpanii będzie trenować 180 najzdolniejszych młodych piłkarzy z Chin. Oprócz tego, Atlético ma także umowę sponsorską z chińską firmą Huawei, której logo widnieje na koszulkach Los Rojiblancos. Widać zatem, że gdy Real Madryt i Barcelona zawierają umowy w bogatych krajach arabskich, Atlético swoją grupą docelową określiło mieszkańców krajów rozwijających się.
Ach, te piękne czasy…
Rok 2014 był dla Atlético pod każdym względem jest jak skok na trampolinie. Liczba zarejestrowanych socios bije kolejne rekordy – jeszcze przed startem ligi osiągnęła zawrotną liczbę 70 tysięcy. Jak grzyby po deszczu na całym świecie wyrastają nowe, oficjalne fankluby Los Colchoneros. Istnieje ich już ponad 700, a ostatnie powstały m.in. w Gwatemali, Gwinei Równikowej czy Jordanii. Popularność oficjalnego konta na Facebooku w ciągu ubiegłego roku wzrosła o 512%! Angel Gil Marín, syn legendarnego Jesúsa Gila, rządzący dziś klubem w duecie z prezesem Enrique Cerezo, zamierzają wycisnąć z tej sytuacji ile tylko się da. I faktycznie, jak dotąd pieniądze płyną strumieniami do klubowej kasy. W sezonie 2013/14 Atlético zaliczyło przychód w wysokości 169 milionów euro (15. wynik wśród klubów piłkarskich), co potwierdza raport firmy Deloitte.
“Widzę, że Atlético jest w stanie nadal rosnąć w siłę” – powiedział Diego Simeone pytany o dodatkowy dopływ gotówki i nowego akcjonariusza klubu. Po zeszłorocznym finale zastanawiano się jaka przyszłość czeka Atléti, czy to już maksimum ich możliwości. Wydawało się, że pod kątem organizacyjnym nie byli przygotowani na sukcesy tego kalibru, co szybko zdawała się potwierdzać letnia wyprzedaż. Trampolina sezonu 13/14 jednak działa, chociaż być może jest to tylko chwilowy trend, który przeminie wraz z pojawieniem się kolejnej rewelacji w rozgrywkach Champions League. Skoro jednak tak długo czekali na powrót do elity, grzechem byłoby tę szansę zaprzepaścić i na taką ewentualność się nie przygotować. Na tę chwilę wygląda jednak na to, że na Calderón mają jasną strategię na przyszłość. Czas jednak zweryfikuje czy złapali byka za rogi.