
Nieudacznik, drewno, szrot, kluczowy zawodnik, nadzieja klubu, kapitalny napastnik. Mikel Arruabarrena Arambide przeszedł prawdziwą futbolową drogę męki przez hiszpańskie kartofliska, odstrzelenie z najlepszej baskijskiej szkółki i piekło polskich mediów zanim trafił do La Liga. Wiele czasu zajęło mu znalezienie miejsca dla siebie, ale kiedy w końcu wypadło na Eibar, został jednym z bohaterów najpiękniejszej historii awansu do Primera División. Niedoszły Lewandowski odpowiedział na nasze pytania dla czytelników Olé.
Zaczynamy klasycznie, jak wspominasz Warszawę, Polskę?
Ogólne wrażenie mam dobre. Sportowo nie wyszło to dobrze, ale nauczyłem się dużo jako człowiek. Jak podnieść się z kolan kiedy sprawy nie idą po twojej myśli czy kiedy masz okres, że nie dajesz z siebie wszystkiego. Warszawa bardzo mi się spodobała, nadal mam tam dobrych znajomych. Pozytywnie zaskoczył mnie szacunek i forma, z którą ludzie się do siebie zwracają.
Trzeba równać do najlepszych, a Zlatan na EURO był niesamowity. Będę więc strzelał w polskiej lidze jak Zlatan! 10 goli to minimum. Reprezentant Szwecji ma magiczny przydomek ‘Ibrakadabra’, a ja może otrzymam od kibiców ‘Arrukadabra’.
Jak oceniasz poziom sportowy polskiej ekstraklasy?
To inny typ gry, bardziej ‘fizyczny’, siłowy. Ale ogólny poziom nie jest zły, a drużyny które walczą o mistrzostwo to dobre zespoły i mają w składach zawodników, których stać na grę w lidze hiszpańskiej.
A na co byłoby stać Eibar w Polsce?
Ciężko powiedzieć. Na pewno obronilibyśmy się przed spadkiem, co w La Lidze będzie trudniejszym zadaniem.
Co sądzisz o Janie Urbanie jako trenerze i jako człowieku?
To dobry trener, dzięki czemu dostał angaż w Osasunie. Ułatwił mi pobyt w Polsce, przez co nie czułem się aż tak niekomfortowo nie znając języka. Nie stawiał na mnie, ale może dlatego, że nizbyt dobrze się tam zaadaptowałem (Mikel w jednym z wywiadów narzekał, że w Polsce brakuje mu regionalnego jedzenia z północy Hiszpanii oraz na zbyt wcześnie wschodzce słońce- przyp.red.). Nie mam do niego żadnego żalu. Życzę mu dobrego sezonu w Osasunie, ucieszyłbym się z jego sukcesu.
Kibice w Polsce wiązali z twoim przyjściem wielkie nadzieje, spotęgowane tym, że przy opcji Lewandowski czy Arruabarrena wybór Trzeciaka padł na Ciebie. Wiedziałeś o tym?
Oczywiście, ta historia ciągnie się za mną od kiedy odszedłem z Legii. Wcale mi to nie pomogło. W tamtym momencie podjęto złą decyzję, ale w piłce nożnej trzeba się z tym liczyć. Lewandowski to obecnie jeden z najlepszych napastników w Europie, ale wtedy nikt nie mógł się spodziewać, że tak potoczą się jego losy.
Żałujesz pobytu w Polsce czy wróciłbyś tu pokazać na co Cię stać jeśli miałbyś ku temu okazję? A może Arruabarrena to gracz wyłącznie na ligę hiszpańską?
To nie jest tak, że nadaję się tylko na ligę hiszpańską. Jestem pewien, że było mnie stać na kilka dobrych sezonów w Polsce jakbym wszedł w swoje najwyższe obroty, ale bardzo ciężko było mi się przystosować do polskich warunków. Wyszedłem z tego mądrzejszy, gdybym dostał taką okazję teraz wykorzystałbym ją w lepszy sposób.
Brakowało mi mięsa i fasoli z mojej rodzinnej Tolosy. W Polsce nie mogłem ich dostać. Musiałem więc cierpieć i jeść je z puszki. Gdy ktoś przyjeżdżał do mnie z Hiszpanii, przywoził więc mi szynkę i czosnkową kiełbasę.
Wróćmy do teraźniejszości, do Hiszpanii. Awans do La Liga i to rok w rok z trzeciej ligi, był dla was niespodzianką, czy spodziewaliście się tego?
Wielka niespodzianka. Byliśmy drużyną o najmniejszym budżecie w lidze i nie wszystko szło gładko. Zawsze walczyliśmy do końca, po dobrych wynikach nabraliśmy pewności siebie i wykorzystaliśmy świetną formę kluczowych zawodników.
Według Ciebie skromny Eibar wśród Barcy, Realu, Atleti czy Valencii to jednosezonowa przygoda czy raczej początek projektu podobnego do Villarreal, drużyny z małego miasteczka utrzymującej się na topie?
Znów mamy najmniejszy budżet, co wcale nie pomaga w gronie bogaczy. Niemniej jednak zaczęliśmy nieźle, tworzymy zgrany zespół. Postaramy się powtórzyć to co rok i dwa lata temu, walczyć na boisku do ostatków sił. Jeśli uda nam się przetrwać pierwszy rok i nie spaść, zapewne budżet się zwiększy, pojawi się temat transferów dobrych graczy i zespół będzie coraz lepszy.
Jak z waszej perspektywy wyglądał okres zbiórki pieniędzy na klub aby ten mógł wystąpić w La Liga?
Bardzo nerwowy okres, ale po tym jak zrobiliśmy naszą robotę na boisku, wiedzieliśmy, że to się musi udać. Łatwiej znaleźć udziałowców będąc klubem z Primera División.
A co sądzisz o systemie szkolenia młodych zawodników w Athletiku?
Wspaniała szkółka z dobrze ułożonymi strukturami organizacji i pracy. Zawsze wyciągają najlepszych zawodników. Nic dziwnego, na tak małym rynku taki klub musi dbać o rozwój wychowanków. Zawsze trafi się jakiś bardzo dobry zawodnik.
Chcesz skończyć karierę w Eibar, czy masz może klub swoich marzeń, w którym chciałbyś zagrać? Może właśnie Athletic, gdzie zaczynałeś przygodę z piłką?
Mam już swoje lata, ale dobrze mi tu w Eibar i chciałbym móc skończyć tu karierę grając te ostatnie lata w La Liga. Zostawić drużynę tam, gdzie pomogłem ją zaprowadzić.
Jestem dumny, że jestem częścią historycznego składu Eibaru, dwa awanse w dwa lata i gra z najlepszymi w Primera División. Marzenie, które trwa i trzeba się tym momentem cieszyć.