#LaLiga10YearsChallenge, czyli Ronaldo wkracza do Hiszpanii w sezonie 2009/10 (cz. 1)
Zapraszamy na pierwszą część podróży w czasie o dekadę. Dziś podsumujemy krajowe rozgrywki 2009/10.
Zapraszamy na pierwszą część podróży w czasie o dekadę. Dziś podsumujemy krajowe rozgrywki 2009/10.
Najwspanialsza rywalizacja dwóch piłkarzy w historii futbolu. Miliony fanów, setki bramek, dziesiątki meczów. Jimmy Burns, ceniony autor, stworzył książkę wyjątkową. Dokładnie tak, jak wyjątkowe były ich pojedynki.
„Cristiano i Leo. Historia rywalizacji Ronaldo i Messiego”, tak brzmi tytuł książki Jimmy’ego Burnsa, która już 28 listopada ukaże się w Polsce za sprawą Wydawnictwa SQN. Mamy dla was jej fragmenty oraz możliwość wzięcia udziału w konkursie, w którym do zgarnięcia są koszulki meczowe obu klubów!
„Czy ciężko odmówić Barcelonie? Bardzo. Barça o ciebie zabiega, dzwoni, wysyła wiadomości. Podświadomie jednak, jednym z czynników który mógł odegrać rolę było to, że będę „porucznikiem” Messiego… Moi koledzy z drużyny i ludzie z klubu także zrobili wszystko, bym nie odchodził. Dostałem podwyżkę, pokazali mi, że to mój dom i nie powinienem odchodzić. Czasem bywało ciężko, budziłem żonę o trzeciej nad ranem i rozmawialiśmy o propozycji przenosin na Camp Nou…”
Aktualności · Tydzień z El Clásico
Czy Julen Lopetegui obroni posadę w Realu Madryt? Czy Barcelona poradzi sobie bez Leo Messiego? Jak będzie wyglądało pierwsze od ponad dekady El Clásico bez Argentyńczyka i Cristiano Ronaldo? Najbliższe kilka godzin dadzą nam odpowiedzi na wszystkie te pytania. Spędźcie ten czas z nami!
Felietony · Tydzień z El Clásico
Czymże byłby Gotham bez Batmana i Jokera? Albo Sąsiedzi z piekła rodem, bez tytułowych sąsiadów, czy Twix bez lewego i prawego Twixa? A czym będzie El Clásico bez Leo Messiego i Cristiano Ronaldo?
Porównywanie siebie samego do Cristiano Ronaldo i Leo Messiego jest bardzo ryzykowne. Takich zestawień nie boi się Antoine Griezmann, który uważa się za piłkarza tej samej klasy. Francuz ma rację, czy zwyczajnie oszalał?
Wróciła. Wyczekana, ukochana, od trzech sezonów wygrywana przez jedyny właściwy klub (trochę kontrowersji się przyda). Liga Mistrzów. Nie będę ukrywać: czekałem. Domyślam się zresztą, że nie tylko ja.
Neymar dał do zrozumienia, że potrzebował zmiany klubu, aby wyjść z cienia Leo Messiego. Czy mu się udało – kwestia dyskusji. A czego potrzebował Karim Benzema, aby wyjść zza pleców Cristiano Ronaldo? Też odejścia, ale Portugalczyka.
Dokonało się. Málaga przechodziła męczarnie szurając po dnie La Liga niemal przez cały sezon i już przypieczętowała swój los. Od wizyty w Segundzie może uchronić ją jedynie pokaźnej wielkości asteroida, która uderzyłaby w Ziemię akurat przed końcem rozgrywek. Na to się jednak nie zanosi.
Nadeszła wiosna. Athletic i Real Sociedad budzą się z zimowego snu, rozkwitają Betis i Levante, a Eibar gaśnie w oczach. Trwa taniec na ostrzu noża ostatnich z ostatnich i przepychanki o bilety do Europy. Wiosna. Nawet derby Madrytu smakowały lepiej niż w listopadzie.
“Kiedy Robert Lewandowski zdobył bramkę w drugiej minucie meczu, byłem przekonany że odpadniemy. Rzadko Portugalczycy wychodzą zwycięsko z pojedynków, w których nie prowadzą, a Polacy wyglądali lepiej. Nawet po wyrównaniu Renato Sanchesa nie czułem się pewniejszy” – wspomina EURO 2016 Nathan Motz, współautor książki “Trzynasty Rozdział”, która zabiera nas w podróż przez ostatnie pięćdziesięciolecie Seleção.
Obecny sezon jest trudny dla drużyn z Galisji. Co sprawia, że Deportivo i Celta spisują się poniżej oczekiwań i notują w ostatnim czasie wyraźny dołek formy? Z jakimi problemami borykają się oba kluby?
Podobno w czasie II wojny światowej niemiecki U-Boot przypłynął do Zatoki Nowojorskiej i przez peryskop obserwował nieświadomych zagrożenia przechodniów po Manhattanie. W hicie minionej kolejki La Liga Enes Ünal dwa razy wyrwał się spod radarów obrońcom Atlético, którzy w końcówce spotkania z Villarrealem przypominali takich spacerowiczów z Manhattanu.
Luty najszybciej mijającym miesiącem w roku? Nie dla piłkarzy z klubów La Liga! W minionym miesiącu na hiszpańskich boiskach odbyło się więcej spotkań, niż w styczniu. Komu najbardziej sprzyjał lutowy maraton z Primera División?
Barcelona miała już mistrzostwo w kieszeni, lecz to powoli zaczęło się z niej wysuwać. Okazję zwietrzyło Atleti i przyśpieszyło kroku, żeby sięgnąć po kolejny tytuł.
Na rywali trzech czołowych drużyn La Liga gromy spadły z jasnego nieba. Ich przeciwnicy stracili łącznie 15 bramek. Poza tą konkurencją swój własny konkurs mieli bramkarze, aż trójce z nich udało się zatrzymać przynajmniej jeden rzut karny.
Królewscy ponownie spuścili manto swojemu chłopcu do bicia z Deportivo, a Barca to samo zrobiła z Betisem. Zaskoczyły bandy z Las Palmas i Girony.
La Liga jest szalona. To wiemy nie od dziś. Zresztą najlepszy tego dowody przyniosła nam ostatnia kolejka. Jednak szaleństwo szaleństwu nie jest równe. Przyprawiające o zawrót głowy triki, niesamowite gole, wesoły futbol niczym z Pucharu Narodów Afryki to jedno. Po przekroczeniu granicy obłędu i urojeń znajdziemy między innymi nieuznaną bramkę zdobytą przez Messiego. Wówczas La Liga to już istny dom wariatów. Panie Larrea, panie Arminio, panie Tebas pora na lekarstwa.
Przed nami pierwsze w tym sezonie derbi madrileño, a zarazem pierwsze starcie madryckich gigantów na Wanda Metropolitano. Magia wieczoru może obejść bokiem tych, od których odbijał się będzie błysk aparatów i kamer – napastników.