ażda okazja na popularyzację hiszpańskiej piłki w Polsce jest cenna, więc nie umknęła nam konferencja organizowana przez Aleksandra Kowalczyka o nazwie „Futbol Espanol”. Byliśmy jej patronem medialnym, wobec tego wybraliśmy się do Warszawy w ostatnią niedzielę, tym samym odpuszczając oglądanie dwóch meczów mundialowych, na rzecz spotkania ciekawych trenerów. Było warto.
Obsada konferencji prezentowała się następująco: gospodarz, czyli Aleksander Kowalczyk, z którym rozmowę mieliście okazję przeczytać na naszych łamach jeszcze przed tym niezwykle ciekawym wydarzeniem. Olek na co dzień trenuje zespół U16 SD Deusto. Nie jest to wielki klub, ale jest jednym z filialnych zespołów Athletiku, co świadczy o nich bardzo dobrze. Konferencje rozpoczął jednak Gaizka Garitano. Dzisiaj prowadzi rezerwy zespołu z Bilbao, a wcześniej był ojcem sukcesu Eibar, gdyż to on wprowadzał zespół do Segunda i Primera Division, rok po roku. Później prowadził jeszcze Deportivo. Ostatnim prelegentem był Kiko Ramirez, którego znamy nieco lepiej, wszak spędził cały miniony rok kalendarzowy w Wiśle Kraków.
Obserwuj Fútbol Español na Twitterze.
Każdy z wykładów niósł za sobą konkretną wiedzę, ale jeśli miałbym subiektywnie wybrać, to zdecydowanie postawiłbym na Gaizkę Garitano. Sam zadawałem sobie pytanie przed wykładem, na ile jest w stanie odsłonić sprawy związane ze szkoleniem w Lezamie.
Garitano przedstawił ciekawy wykres, na którym występowały trzy elementy muszące być spójne ze sobą. Model gry, a więc określenie tego, co lubimy grać. System gry, a zatem szczegóły modelu oraz środki treningowe. Ostatni punkt był jakby najważniejszy, bo to właśnie, dzięki niemu będziemy mogli realizować dwa powyższe.
„Jako zawodnik byłem w drużynach grających defensywny futbol, a trenowaliśmy posiadanie piłki. To się kompletnie nie zgadzało.”
Przede wszystkim Gaizka Garitano odkrył wiele ciekawostek dotyczących systemu szkolenia Los Leones. Bazowe ustawienie wszystkich drużyn młodzieżowych? 3-4-3 z rombem w drugiej linii! Dlaczego? W Bilbao uważają, że takie ustawienie najbardziej eksponuje zawodników. Owszem, jest trudne dla zespołu do skutecznej realizacji i osiągania dobrych wyników, ale piłkarze przez takie ustawienie mają bardzo dużo pojedynków 1 na 1 i najwięcej się uczą. W końcu najważniejszy jest futbolista, którego muszą wyszkolić i jego stawiają ponad zespołem, tym bardziej, że rozgrywki są tylko środkiem do osiągnięcia celu, czytaj: rozwój młodego adepta.
Grafik z ustawieniem składu nie brakowało. Garitano pokazywał ustawienia jego zespołu – rezerw – w poszczególnych fazach gry. Czego wymaga? Szybkości, choć po chwili skorygował się, że czasami Bilbao Athletic gra po prostu zbyt szybko i brakuje im cierpliwości.
Trener wspomniał również o szybkości, którą bardzo podziwia, a chodzi o dwutorowe jej rozumienie. Szybkość pojedynczych zawodników oraz szybkość gry. To pierwsze wytłumaczył zabawnym cytatem – „Lubię szybkich zawodników, bo grając w piłkę sam byłem wolny”. Drugą część tego wywodu wytłumaczył na poważnie i zauważył, że to, co najbardziej się zmieniło przez ostatnią dekadę w piłce, to szybkość w przejściu z obrony do ataku i z ataku do obrony. Właśnie ta cecha powoduje największą różnicę pomiędzy topowymi ligami a tymi słabszymi.
Garitano nie ukrywał nic. Mówił o wszystkim wprost. Opowiadał np. o tym, co jemu się nie podoba w środkach treningowych, a wskazywał, że takimi rzeczami są gry na utrzymanie w każdej konfiguracji liczbowej bez określonej struktury, czyli bez konkretnego ustawienia dla zawodników. Podobnie jak irytował się na ustawienie neutralnych zawodników za polem gry w grach treningowych. Wszystko tłumaczył w jeden, ale dość przekonujący sposób, odwzorowanie sytuacji meczowej. To jest klucz do sukcesu, im więcej takich sytuacji będzie na treningu, tym zawodnicy później będą mieli łatwiej w czasie spotkania o punkty.
Bask wyłożył swoje zasady treningowe, a na koniec zaprezentował przykładowy tygodniowy mikrocykl treningowy, w którym mecz odbywał się w niedzielę. Dla porównania warto powiedzieć, że zazwyczaj dzień wolny w Polsce przypada na poniedziałek, a u niego na wtorek. Pierwszy dzień tygodnia to odnowa dla piłkarzy grających w meczu oraz trening wyrównawczy dla pozostałej części zespołu. Wtorek to nie tylko wolne dla całego zespołu, ale również okazja na ćwiczenia dodatkowe dla zawodników kontuzjowanych, którzy wracają do zdrowia. Środa przeznaczona jest na pracę na małej przestrzeni, wytrzymałość w grach, pracę w małych grupach oraz doskonalenie gry poszczególnych linii. Im bliżej meczu, tym więcej pracy nad realizacją poszczególnych pomysłów trenera, która przypada na czwartek. Piątek to praca taktyczna, stałe fragmenty gry oraz analiza, która również dochodzi w sobotę.
Część Polska
Druga część należała do Aleksandra Kowalczyka, który pracuje w nieco innych warunkach, bo klub SD Deusto jest tylko, a może aż, jednym ze 142… Klubów partnerskich dla Athletiku Bilbao! W prelekcji Kowalczyka mieliśmy dwie części. Pierwszą było omówienie Kraju Basków pod względem szkoleniowym w największych klubach, czyli Athletiku, Realu Sociedad, Deportivo Alaves i Eibar. I tak dowiedzieliśmy się właśnie o liczbie klubów partnerskich Los Leones, która nieco przewyższa ich sąsiada z San Sebastian, który dorobił się takowych 96. O koncepcji pracy w Lezamie było nieco wyżej, ale jeszcze jednym wartym uwagi aspektem jest fakt, że cały trening zaczyna się tak naprawdę ponad pół godziny przed jakimikolwiek ćwiczeniami. Wtedy trener rozmawia z zawodnikami na temat założeń treningowych na dany dzień, objaśnia ćwiczenia – sposób ich wykonania i powody, dla których właśnie tego dnia należy wykonać tego typu zadania.
W San Sebastian ciekawą sprawą jest fakt, że najmłodszym rocznikiem w klubie jest zespół… U13! Trudno w to uwierzyć, ale miejscowe prawo zakazuje specjalizacji na jedną dyscyplinę młodszym dzieciom. Wcześniej mogą trenować piłkę nożną, ale łączyć to również z innym aktywnościami fizycznymi – np. sportami walki czy pływaniem. Z jednej strony może nam się to wydawać dziwne, ale z drugiej, to właśnie w okresie 6-12 lat tworzy się zamiłowanie do sportu jako takiego, a przede wszystkim koordynacja ruchowa, która dzisiaj jest dużym wyzwaniem ze względu na mniejszą aktywność dzieci na podwórkach.
Deportivo Alaves stawia na rozwój indywidualny dopiero od grup U15. Wtedy zawodnicy odbywają wiele treningów zindywidualizowanych, dopasowanych do potrzeb konkretnego piłkarza. Z kolei Eibar, który nie ma jeszcze rozwiniętego szkolenia na podobnym poziomie do pozostałych sąsiadów grających w LaLiga, stawia na wartości w swojej codziennej pracy, w której dominuje skromność i pokora. Najlepszym przykładem była sytuacja, o której wspominał Kowalczyk, gdy polscy trenerzy będący na stażu u trenera Mendilibara chcieli go zaprosić na kawę po treningu i porozmawiać. Zdziwiony trener uznał jednak, że lepszym wyborem będzie… pójście na piwo.
Wśród ciekawostek znalazła się informacja o pionie analitycznym Barcelony. Siedmiu ludzi, z których trójka pracuje przy rozgrywkach ligowych, trójka przy europejskich pucharach, a jedna osoba jest skupiona przez cały rok na Realu Madryt.
Kiko Ramirez postawił na kwestie coachingu, ale od razu uspokajam, nie chodziło o żadne „jesteś zwycięzcą” i tego typu pierdoły. Były szkoleniowiec Wisły Kraków skupił się na wielu aspektach codziennego życia drużyny, relacji w niej oraz wielu innych szczegółach, które, jak podkreślał, są równie ważne, co umiejętności indywidualne czy taktyka. Jeśli wydaje wam się, że nastawienie mentalne może odgrywać ważną rolę w przygotowaniu taktycznym do meczu, to… macie racje. Na przykładzie meczu Legia Warszawa-Wisła Kraków z 31. kolejki sezonu 2016/2017. Mecz był rozgrywany na Łazienkowskiej w Warszawie, sytuacja miała miejsce w pierwszej rundzie fazy finałowej, tuż po podziale punktów, a Legia w tabeli była tuż za Jagiellonią. Kiko Ramirez objaśniał, że chcieli długo utrzymywać się przy piłce, nawet na swojej połowie. Cel był jasny – zirytować kibiców Legii oraz doprowadzić do momentu, gdy będą gwizdać na swój zespół, dla którego może być to cios mentalny i utrudniający, w sferze presji, grę o punkty. Efekt był opłacalny, bo Wisła wywiozła ze stolicy punkt. Tutaj trzeba od razu przyznać, że dużą rolę w tym odegrała analiza przedmeczowa. Wiadomo, że piłkarze Legii są zawsze pod presją zdobycia mistrzostwa, kibice wymagają zwycięstw domowych w każdym meczu, a w momencie rozgrywania tamtego meczu, Legia była ósma w tabeli za mecze u siebie, w których zdobyła zaledwie 24 punkty w piętnastu spotkaniach, czyli zaledwie 1,66pkt/mecz.
Żeby jednak nie było, że Kiko zajął się wyłącznie wskazówkami dotyczącymi pracy okołotreningowej. Pokazał odpowiednie, jego zdaniem, ustawienie zespołu w pressingu, w zależności czy chodziło o wysoki, średni, czy niski pressing, a cały zespół, bez względu na rodzaj pressingu, powinien być rozciągnięty na maksymalnie 40 metrów. Wiem, że od wczoraj niski pressing jest dość popularnym stwierdzeniem, które nabrało negatywnych konotacji, ale gdy Kiko objaśniał całą rzecz, to Adam Nawałka jeszcze miał nadzieje na awans do 1/8 finału
Pokazowe treningi nieco utrudniła pogoda, a konkretnie padający, co kilka minut deszcz. Mimo tego swoje zrobili wszyscy trenerzy. Gaizka Garitano mimo bariery językowej cały czas ustawiał młodych zawodników Varsovii i z wielką pasją objaśniał im oraz kursantom konferencji, wszelkie zagadnienia treningowe i wszelkie swoje decyzje. Ogromna pasja, ekspresja i chęć przekazania wiedzy, to był wyznacznik obecnego trenera Bilbao Athletic.
Jeśli Gaizka Garitano tak żyje na treningu pokazowy to, co się musi dziać podczas normalnej pracy w klubie.
Swoją drogą dzieciaki z Varsovii mają farta, że mogą zrobić trening pod okiem trenera, który chwilę temu był w #LaLiga. #lazabawa pic.twitter.com/8ClvF60LCa
— Rafał Szyszka (@RafSzyszka) June 24, 2018
Nie oznacza to, że Kowalczyk i Kiko zrobili swoją robotę na pół gwizdka, bo byłaby to obraza dla tej dwójki, a właściwie trójki, gdyż z Kiko Ramirezem trening prowadził również znany w naszym kraju analityk Goncalo Feio, który pełnił jednocześnie funkcje tłumacza.