Ansu Fati to obecnie spory problem dla Barcelony.
Ansu Fati, niegdyś okrzyknięty wielką nadzieją FC Barcelony, był o krok od zmiany otoczenia i przenosin do ligi tureckiej.
Besiktas gotowy na przyjęcie Fatiego
Besiktas był bardzo blisko sfinalizowania transferu młodego skrzydłowego, a rozmowy z katalońskim klubem były na zaawansowanym etapie. Finalnie jednak transakcja nie doszła do skutku. Co ciekawe, z powodów, które nie miały nic wspólnego z formą samego zawodnika.
O możliwym wypożyczeniu Fatiego do Stambułu mówiło się zimą, jednak dopiero teraz światło dzienne ujrzały kulisy całej operacji. Serdal Adalı, prezes Besiktasu, potwierdził, że klub był niezwykle blisko porozumienia z Barceloną.
Zawodnik był zainteresowany ofertą, a w rozmowy zaangażował się nawet jego ojciec. Klub z Katalonii dał zielone światło, a sam zawodnik był pozytywnie nastawiony do nowego wyzwania. Niestety, plany pokrzyżowała przedwczesna eliminacja Besiktasu z rozgrywek Ligi Europy, co sprawiło, że cała operacja została anulowana.
Upadek transferu do Besiktasu oznacza, że Ansu Fati nadal musi zmagać się z niepewną przyszłością w Barcelonie. Jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2027 roku. Brak regularnej gry oraz niechęć trenera Hansiego Flicka do stawiania na młodego Hiszpana tylko potęgują spekulacje o kolejnym wypożyczeniu.
Choć Fati nadal pozostaje formalnie piłkarzem Barcelony, coraz więcej mówi się o jego możliwym odejściu latem 2025 roku. Klub nie widzi dla niego miejsca w długofalowej wizji, a sam zawodnik potrzebuje regularnych występów, by odzyskać formę sprzed kontuzji.
Źródło: Sport, AS