
Nieważne jak dobre były pozostałe mecze La Liga w tej kolejce, bo wszystkie i tak czapką nakryło el Clásico. Nie ma co z tym w ogóle dyskutować, a każda próba dewaluacji “derbów Hiszpanii” to porywanie się z motyką na słońce. Z drugiej strony nie oznacza to, że w innych meczach nic się nie działo…
Partidazo kolejki – Real Madryt vs Barcelona
Co innego mogłoby się znaleźć w tej kategorii jak nie el Clásico? Ostatnie derby stały na bardzo wysokim poziomie. Był to po prostu piłkarski spektakl ze zwrotami akcji, wspaniałymi zagraniami i dramaturgią. Szczególnie pochwalić trzeba Królewskich, którzy perfekcyjnie wypunktowali słabości Barcelony, jak: wykorzystanie słabo asekurowanego prawego skrzydła czy kompletnie oddaną inicjatywę w środku pola. Również szkoleniowiec Realu udowodnił swój kunszt, szczególnie gdy pod uwagę weźmiemy korekty jakie dokonywał podczas meczu (zmiany personalne, czy błyskawiczne zagęszczanie środka pola po stracie piłki). Cieszyć może również fakt, że derby przebiegły wyjątkowo spokojnie, w zdrowej sportowej atmosferze. A wygrał lepszy zespół .
Asystent kolejki – Gerard Piqué
Na boisku byli gorsi od niego (np. Busquets), aczkolwiek to właśnie kataloński obrońca najbardziej przyczynił się do remontady Realu. Piqué interweniując w polu karnym zapomniał chyba, że jest stoperem, a nie bramkarzem. W efekcie Gil Manzano wskazał na wapno, a jedenastkę na bramkę zamienił Cristiano Ronaldo. Był to jego jedenasty mecz z kolei, w którym strzelił gola. Portugalczyk wyrobił sobie w tym sezonie imponującą statystykę – zdobywa bramkę średnio co 55 minut.
Pomagając Cristiano w podtrzymaniu passy, Piqué „asystował” również przy złamaniu rekordu Claudio Bravo. Licznik Chilijczyka zatrzymał się na 754 minutach bez puszczenia gola. Wynik imponujący, choć mógłby być wyższy gdyby nie ta fatalna interwencja w polu karnym. Ale gdyby babcia miała wąsy…
Golazo kolejki – Bóveda
Istnieje teoria, że jeśli Eibar już zdobywa bramkę, to musi być to ona wyjątkowej urody. Na listę strzelców w meczu z Granadą wpisał się prawy obrońca los Armeros, czyli Eneko Bóveda. W 38 minucie meczu zamykał on akcję swojej drużyny nabiegając z głębi pola. Defensor mając piłkę wystawioną jak na tacy pokusił się o strzał i chyba nawet sam nie śnił, że wyjdzie z tego tak pięknu gol. Bóveda huknął z dwudziestego metra tak, że bramkarz Granady mógł tylko patrzeć jak piłka ląduje w siatce.
Remontada kolejki – Sevilla vs Villarreal
W pojedynku na Ramón Sánchez Pizjuán spotkali się godni siebie przeciwnicy. Choć mecz toczony był w dość szybkim tempie, zadawane ciosy rozbijały się o dobrze dysponowane tego dnia bloki defensywne. Trwał klincz, dopiero pod koniec drugiej połowy Vietto znalazł drogę do bramki rywala. Gdy wydawało się, że Sevillistas nie podniosą się już z desek, zespół ruszył do walki. Między innymi Grzegorz Krychowiak swoją postawą pobudzał kolegów do jeszcze większego wysiłku. Biało-czerwoni z Sewilli powstali niczym Rocky Balboa i wyprowadzili serię ataków, które znokautowały Amarillos.
Nervionenses nie przegrali na swoim stadionie od 9 lutego, kiedy to mierzyli się z Barceloną (1:4). Od tamtego dnia rozegrali trzynaście meczów ligowych na swoim obiekcie, z czego tylko trzy zakończyły się remisem. W pozostałych przypadkach łup, w postaci trzech punktów, pozostawał w rękach ekipy Emery’ego. Co więcej, po niemal 1/4 sezonu Sevilla notuje najlepszy start w historii. Właśnie w niedzielę o jedno oczko pobity został uprzedni rekord ustalony po dziewięciu kolejkach kampanii 2006/07.
Przełamanie kolejki – Athletic
Kogo jak kogo, ale Etxeity o wydźwignięcie zespołu z kryzysu bym nie podejrzewał. No dobrze, może to trochę powiedzenie nad wyraz, aczkolwiek dla Lwów zwycięstwo z Almeríą powinno być bardzo pozytywnym bodźcem. W 56 minucie stoper Athleticu wykazał się iście snajperskim instynktem, dzięki któremu zdobył jedyną bramkę w tym spotkaniu. Był to jego drugi gol w barwach baskijskiej drużyny, a tym samym drugi w Primera División w ogóle. Valverde powinien dziękować swojemu stoperowi za – kolokwialnie rzecz ujmując – uratowanie tyłka, bo jego sytuacja w klubie od jakiegoś czasu zaczęła się robić nieprzyjemnie napięta. Teraz trzeba pójść za ciosem. Łatwo mówić…
Nagroda im. Bruce’a Lee – Alexis Ruano
W meczu dwóch drużyn z Madrytu – Getafe podejmowało u siebie Atlético – iskrzyło, nie tylko pod względem sportowym. W 57 minucie spotkania Alexis postanowił wymierzyć sprawiedliwość (dosłownie) na własną rękę. Co prawda został on perfidnie sprowokowany przez nerwowego tego wieczoru Mandżukicia, aczkolwiek nie jest to żadne usprawiedliwienie dla hiszpańskiego stopera. Uderzenie w twarz, którego się dopuścił zakrawa o amatorkę godną polskiej B klasy, a nie Primera División. Na szczęście ze sprawiedliwości stała się zadość, bo Alexis otrzymał czerwoną kartkę, w skutek czego los Azulones przez ponad pół godzinny grali w osłabieniu. Nie przeszkodziło to stoperowi “podziękować” jeszcze Mario… nadepnięciem na stopę.
Nagroda im. Torresa i Inzaghiego
Równie wspaniałą statuetką jak z wczorajszej Gali LFP chcemy uhonorować Xisco, za pierwszego gola w tym sezonie La Liga. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie okoliczności. “Snajper” Córdoby mógł wpisać się na listę strzelców już wcześniej, lecz zadanie wbicia piłki z odległości niecałego metra do pustej bramki, przerosło jego umiejętności (1:50).
Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry udała mu się ta sztuka. Choć zdecydowanie więcej w całej tej sytuacji miały do powiedzenia prawa fizyki, niż sam zawodnik. Zacentrowana piłka odbiła się bowiem od dalszego słupka, po czym wleciała na nadbiegającego Xisco i wpadła do bramki. Tak nasz laureat został bohaterem z przypadku (2:40).
Najgorsza defensywa kolejki – Rayo
Jednym słowem: klasyka. Każdy szanujący się fan Primera División zapytany o to z czym mu się kojarzy zwrot „dziurawa obrona” odpowie, że z drużyną z Vallecas. Trudno właściwie obwinić jednego zawodnika za porażkę w meczu z Málagą. Odpowiedzialność zbiorowa jest w tym wypadku znacznie bardziej na miejscu. Bo co zrobili defensorzy Rayo by przeszkodzić gospodarzom we wbiciu im czterech goli? Nic. Paco Jémez próbował jeszcze ratować swoją drużynę, wprowadzając bardziej ofensywnych piłkarzy, bo w końcu „najlepszą obroną jest atak”, ale i to nie przyniosło żadnych skutków. To najwyższa porażka Franjirrojos w tym sezonie.
Gość Specjalny – Peter Lim
W piątek doszło do podpisania umowy między Bankią, a przedstawicielem spółki Meriton, na mocy której Peter Lim stał się właścicielem 70,06% akcji Valencii. Dzień później Singapurczyk zasiadł już w loży honorowej na Mestalla, by obejrzeć jak jego zespół gromi Elche w derbach Comunidad Valenciana. Nie wiadomo czy to dobry znak, ale wszystkie cztery gole w tym spotkaniu padły po rzutach rożnych.
Zanim jednak na dobre rozpoczęło się widowisko, kibice los Ches zgotowali Limowi takie powitanie.