Z wysokiego konia jak wiadomo, łatwo spaść. Barcelonie, która z krótką przerwą na jednokolejkowe panowanie Valencii, od początku sezonu rozsiadała się na fotelu lidera wystarczyły na to dwa mecze. Katalończykom co prawda udało się zachować pierwszą lokatę w tabeli po przegranej z Realem Madryt, jednak sytuację tę zmieniła porażka z Celtą Vigo. Dotychczasowi liderzy z hukiem zlecieli na czwarte miejsce, zaś pozycję na czele zajął odwieczny rywal.
Wykorzystana szansa kolejki: REAL MADRYT
W chwili, gdy Królewscy przystępowali do meczu z Granadą nie zdawali jeszcze sobie sprawy jak wiele są w stanie wygrać, zgarniając trzy punkty. Stawką miało być utrzymanie dystansu do Barcelony, który zmniejszeniu uległ po El Clásico. Tymczasem późniejsze wpadki Barcelony i Sevilli w starciach z potencjalnie słabszymi rywalami sprawiły, że Królewscy powrócili na tron. Na jak długo? Czas pokaże. W ścisłej czołówce tabeli panuje tak duży tłok, że bez wątpienia podczas tego sezonu będziemy świadkami jeszcze niejednego nagłego zwrotu akcji.
Golazo i asysta kolejki: JAMES RODRÍGUEZ & KARIM BENZEMA
Trudno było się spodziewać by Real Madryt musiał borykać się z jakimikolwiek problemami w starciu z Granadą, która ewidentnie nie przeżywa najlepszego okresu. Mimo to cztery bramki zaaplikowane przez Królewskich podopiecznym Joaquína Caparrosa robią wrażenie. Trafienia zanotowali Cristiano Ronaldo, Benzema i dwukrotnie James Rodríguez, jednak pierwszy gol Kolumbijczyka to istny majstersztyk i zasługuje na szczególne wyróżnienie. Czy też raczej zasługuje na nie wspólna akcja Jameza i Karima. Francuz zanotował fenomenalną asystę angielką, zaś Kolumbijczyk popisał się równie efektownym wykończeniem, strzelając prosto w okienko bramki Roberto.
Pudło kolejki: RUBÉN ROCHINA
Jak nie idzie, to nie idzie. Przekonał się o tym Rubén Rochina, który stanął przed szansą zdobycia honorowej bramki dla Granady. Mimo że były zawodnik Barcelony miał całe hektary miejsca w obrębie pola karnego, w chwili, gdy piłka znalazła się u jego stóp, trafił dokładnie w jednego, jedynego obrońcę, który dzielił go od bramki, Sergio Ramosa. To jednak nie koniec nieszczęścia w szczęściu, bowiem po wybiciu piłka trafiła do Sissoko, który centrował ją w pole karne, znów do Rochiny. Jednak tym razem piłkarz Granady koncertowo spudłował, całkowicie zaprzepaszczając najlepszą akcję jaką gospodarze wypracowali w tym meczu.
Partidazo kolejki: ATLÉTICO MADRYT vs CÓRDOBA
Córdoba plasuje się aktualnie na ostatnim miejscu w tabeli, jednak ambicją Andaluzyjczyków jest powrót do gry o utrzymanie. Po zwolnieniu Chapiego Ferrera człowiekiem, który ma do tego doprowadzić został Miroslav Djukić. Choć nowi podopieczni Serba ulegli mistrzowi Hiszpanii aż 4:2, to jednak przegrać na Vicente Calderón, w szczególności po takim meczu, to żaden wstyd.
Blanquiverdes mieli szansę otworzyć wynik po kontrataku przeprowadzonym przez Nabila Ghilasa. Choć Algierczykowi nie udało się zapewnienie Córdobie prowadzenia, to jednak zrehabilitował się zdobywając wyrównującą bramkę na 1:1, oraz trafienie ustalające wynik na 4:2. Ze strony podopiecznych Diego Simeone także padł dublet, który zanotował Antoine Griezmanna. Wyniku dopełniła bramka Mario Mandżukicia oraz samobójcze trafienie Pinillosa. Dzięki trzem punktom wywalczonym w meczu z Córdobą Rojiblancos awansowali na trzecie miejsce w tabeli.
Przegrany kolejki: JAGOBA ARRASATE
Zanosiło się na to już od dłuższego czasu, jednak czarę goryczy Realu Sociedad ostatecznie przepełniła porażka z Málagą. Przegrana 0:1 w spotkaniu z Andaluzyjczykami kosztowała głowę Jagoby Arrasate. Bask objął drużynę w zeszłym sezonie, jako „naturalny następca” Philippe Montaniera, u którego pełnił funkcję asystenta.
W tym sezonie, po dziesięciu kolejkach, Real Sociedad San Sebastian ma na swoim koncie zaledwie sześć punktów i znajduje się na przedostatnim miejscu w strefie spadkowej, o jedno oczko nad Córdobą. Mecz z Málagą był ósmym spotkaniem z rzędu, w którym podopieczni Arrasate nie zdobyli kompletu punków. Jeśli Txuri-Urdin, w rok po grze w fazie grupowej Ligi Mistrzów, chcą pozostać w najwyższej klasie rozgrywkowej Hiszpanii to faktycznie, czas najwyższy na interwencję. Najbliższe dni pokażą kto stanie za sterami Realu Sociedad i czy istnieje szansa na to by do Primera División powrócił Pepe Mel.
Wpadka kolejki: BARCELONA
Katalończycy przystępując do zeszłotygodniowego pojedynku z Realem Madryt dysponowali tym komfortem, że nawet przegrana z Królewskimi, która ostatecznie stała się faktem, nie mogła ich pozbawić pierwszego miejsca w tabeli. By utrzymać je w tej kolejce, mimo dobrej postawy bezpośrednich rywali do mistrzostwa, wystarczyło pokonać Celtę Vigo na własnym stadionie. Tylko i aż tyle. Jak się okazało zadanie to przerosło podopiecznych Luisa Enrique.
Paradoksalnie gwoździem to (przynajmniej tymczasowej) trumny dla Barçy okazała się drużyna, którą jeszcze w zeszłym sezonie prowadził Lucho. Celta Vigo, której po odejściu Luisa Enrique i Rafinhi nie wróżono najlepiej, pod wodzą Toto Berizzo radzi sobie zaskakująco dobrze. Galicyjczycy plasują się na szóstym miejscu w tabeli, zaś w ich ofensywie jasno błyszczy trio Orellana – Nolito – Larrivey. To właśnie ten ostatni został strzelcem jedynej bramki w spotkaniu z Barceloną.
Katalończycy z pozycji lidera spadli od razu na czwarte miejsce. Kibiców z Camp Nou, żegnających swoją drużynę gwizdami, nie pocieszy raczej fakt, że po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć na własnym boisku trio Neymar – Messi – Suárez. Z pewnością Urugwajczyk inaczej wyobrażał sobie debiut przed własną publicznością.
Niewykorzystana szansa kolejki: SEVILLA
Ostatni raz Sevilla miała szansę cieszyć się pozycją lidera La Liga siedem lat temu. Tym razem wydawało się, że podopieczni Unaia Emery’ego mają realną okazję na wywalczenie trzech, bezcennych punktów. Co prawda przyszło im grać na La Catedral, jednak Baskowie w tym sezonie grają zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mimo to podopiecznym Ernesto Valverde udało się zanotować drugie zwycięstwo z rzędu, i to w spotkaniu ze znacznie wyżej notowanym rywalem. Czas pokaże czy jest to tylko chwilowy przebłysk, czy też oznaka powrotu Los Leones do utraconej formy.
Gość specjalny: SIMPSONOWIE
Któż inny mógł wpaść na tak wyśmienity pomysł i zaprosić bohaterów kreskówki na mecz, jeśli nie “Bukaneros”? Tytuł najbardziej kreatywnej grupy kibicowskiej w końcu zobowiązuje. W ramach gościnności użyczyli oni swój sektor, aby żółta rodzinka mogła obejrzeć partidazo pomiędzy Rayo a Eibar w komfortowych warunkach. Wizyta Simpsonów miała na celu promowanie akcji: “Nie dla futbolu w poniedziałki”. Bukanierzy znani są bowiem z tego, że często protestują przeciwko terminom rozgrywania spotkań wyznaczanych przez LFP (są one może i dobre dla telewidzów, ale nie dla fanów przychodzących na stadion). Dlatego też na meczu Błyskawic z Levante, które zaczynało się o 23.00, pojawili się Bart i Ernie z Ulicy Sezamkowej wyposażeni w poduszki oraz śpiwory. Dołączony napis głosił: “Prosimy nie hałasować. To pora na sen, nie na futbol”.

Foto: metro.co.uk