
Mówi się, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Nie da się ukryć, że ten cytat od byłego polskiego premiera, Leszka Millera, pasuje także do piłkarskiego świata. Takim jest już João Cancelo, który po niemrawym początku w Interze i problemach ze zdrowiem w pełni wpasował się do realiów włoskiej Serie A.
Portugalczyk trafił do Mediolanu z Valencii w ramach transakcji wiązanej między klubami. W drugą stronę powędrował Geoffrey Kondogbia, któremu – delikatnie mówiąc – nie szło w ostatnich miesiącach we Włoszech. Francuz szybko wpasował się w styl gry Nietoperzy i jak dotąd rozegrał 29 spotkań od pierwszej minuty na 39 możliwych. Marcelino jest na tyle zadowolony z niego, że na jednej z konferencji prasowych potwierdził, że klub sprowadzi piłkarza na stałe, aktywując opcję kupna za 25 milionów euro.
Cancelo żegnał się z Estadio Mestalla ze łzami w oczach przy okazji meczu z Las Palmas (1:0), ale kibice zgotowali mu godne pożegnanie. Początki w nowej lidze nie należały jednak do najłatwiejszych. W Interze doszło do roszady na stanowisku trenera, a kadra została dosyć solidnie przebudowana. Dwuletnim kontraktem z Il Biscione związał się Luciano Spalletti, a poza portugalskim obrońcą do klubu latem dołączył Matías Vecino, Borja Valero, Dalbert Henrique, Daniele Padelli, Yann Karamoh i Milan Škriniar.
Zawodnik zadebiutował w meczu z Romą, gdzie pojawił się na siedem minut na placu gry. Tuż po tym spotkaniu piłkarze rozjechali się na zgrupowania swoich reprezentacji. Wirus FIFA w tym czasie szczególnie się rozprzestrzenia, co odczuli niestety także w Mediolanie. João wrócił przedwcześnie do klubu, ponieważ na jednej z sesji treningowych przed spotkaniami z Wyspami Owczymi i Węgrami doszło do skręcenia kolana. Uraz był na tyle poważny, że piłkarz pauzował przez cztery tygodnie.
Po tym czasie Spalletti powoli wprowadzał gracza do pierwszej drużyny, a po raz pierwszy wystawił go od samego początku w feralnym meczu Pucharu Włoch z Pordenone Calcio. Wychowanek Benfiki zagrał cały mecz, ale poza paroma zrywami do ofensywy niczym szczególnym się nie wyróżnił. Jakby tego brakowało, przy serii rzutów karnych Cancelo uciekł od odpowiedzialności i poprosił, aby ktoś inny wykonał jedenastkę. Na szczęście dla niego, mecz zakończył się wygraną Nerazurrich.
Od tego czasu reprezentant Portugalii nie opuścił żadnego spotkania i w trakcie kryzysu był jednym z najlepszych – jeśli nie najlepszym (o ironio!) – piłkarzy Interu. 23-latek otrzymał pełne zaufanie od trenera i w każdym kolejnym meczu się w pełni za nie odpłacał. Z pewnością byłemu opiekunowi Romy zaimponowała wszechstronność zawodnika – poza bokami obrony Cancelo radzi sobie na pozycji bocznego pomocnika. Poza starciem w ramach 23. kolejki z Crotone, gdzie João rozpoczął na ławce rezerwowych, defensor grał w każdym meczu po przynajmniej 80 minut.
Po początkowych zawirowaniach teraz nikt nie ma wątpliwości, że ten gracz musi zostać w Mediolanie. Tym samym należy się spodziewać aktywowania opcji wykupu, która – bagatela – wynosi aż 35 milionów euro. To mniej więcej tyle, ile Barcelona żąda za wypożyczonego Rafinhę! Zarówno klub włoski, jak i hiszpański musi sobie radzić z uporządkowaniem kwestii związanych z Financial Fair Play, dlatego też pojawia się szansa, że ta kwota będzie niewiele zmniejszona. Jeżeli w szeregach mediolańczyków ktokolwiek poda fakt wykupu Cancelo pod wątpliwość, to w oddali już czeka turyńska ośmiornica, która swoimi mackami z chęcią przygarnie sześciokrotnego reprezentanta Portugalii. Juventus chciałby pożegnać się ze Stephanem Lichtsteinerem i wziąć w jego miejsce młodszego i zdolniejszego obrońcę. Nie samym Mattią De Sciglio Allegri żyje.
Kto jest opcją rezerwową dla Interu? Bartosz Bereszyński. No ale umówmy się, wybieranie pomiędzy Portugalczykiem, a byłym piłkarzem Legii Warszawa można porównać do analogicznej sytuacji: tylko głupiec wybrałby Matiza zamiast chociażby Audi A7 Sportback. Dzisiaj wielu krytyków tego transferu, musi uderzyć się w pierś i posypać głowę popiołem. Piłkarza spisywano jako kompletną porażkę ze względu na częste wypady w ofensywie, a dzisiaj śmiało można powiedzieć, że Luciano Spalletti ujarzmił bestię. W przypadku budowania projektu na lata Cancelo jest niezbędnym składnikiem.
Wiele będzie zależało od końcowej pozycji Interu w lidze. Póki co „Beneamata” zajmuje czwartą lokatę w lidze gwarantującą awans do fazy grupowej Champions League, ale ich przewaga nad piątym Lazio to zaledwie dwa punkty. Bardzo ważne będą najbliższe ligowe spotkania z Torino i Atalantą. W poprzednich dwóch meczach – z Hellasem i Milanem – Portugalczyk nie zawiódł. Przed Cancelo, Spallettim i spółką teraz kolejny ważny test, z którym po prostu muszą sobie poradzić i podołać wyzwaniu. To będzie czas, w którym chłopcy zostaną oddzieleni od mężczyzn.
AUTOR: ALEKSANDER BERNARD