Stało się to, o czym wielu mówiło już latem. Temat wracał jak bumerang niemal przy każdej absencji Philippe Coutinho w meczach Liverpoolu. Zarówno fani The Reds, jak i zwolennicy Barcelony byli już nieco zmęczeni tym tematem, ale w końcu dobrnęliśmy do szczęśliwego końca. Szczęśliwego dla obu stron, bo Brazylijczyk wreszcie wylądował w stolicy Katalonii.
Niektórzy żartują, że jak Guillem Balagué ze Sky Sports coś napisze na Twitterze, to dzieje się zupełnie odwrotnie, ale tym razem tak nie było. Sprawa stała się naprawdę poważna, gdy na horyzoncie pojawił się wpis poniżej.
Coutinho to Barcelona done. £142m.
— paul joyce (@_pauljoyce) January 6, 2018
Gotowy materiał dla Barcelony
Kiedy nazwisko Coutinho pojawiło się w poważnych spekulacjach dotyczących przenosin Brazylijczyka, rozgorzała dyskusja, czy aby na pewno Blaugrana potrzebuje właśnie tego typu zawodnika. Czy nie lepiej poszukać typowego rozgrywającego, bardziej utrzymującego balans między obroną a atakiem. Takie wątpliwości można było mieć jeszcze dwa lata temu. Sam zawodnik podkreślił w pierwszej połowie grudnia, jak bardzo “urósł” pod okiem Jurgena Kloppa.
Zawodnicy często podkreślają rolę trenera i nie jest to żadne novum, ale mało która wypowiedź tak dobrze oddaje to, jakim obecnie piłkarzem jest 25-latek. Idealnym przykładem będzie tutaj spotkanie, które Liverpool rozegrał 14 maja 2017 roku na Stadionie Olimpijskim z West Hamem. Wychowanek Vasco Da Gama został w nim ustawiony na pozycji “ósemki” i wyglądał zachwycająco. Mecz zakończył z dwoma golami i asystą, a akcje niekiedy zaczynał sprzed własnego pola karnego.“Bardzo mi pomógł. Zdecydowanie poprawiłem grę bez piłki, kiedy drużyna jest pod presją. Gram teraz głębiej i przez cały czas dążę do rozwoju. Staram się znaleźć miejsce dla strzelania bramek i posyłania kluczowych podań, bo tego wymaga moja pozycja. Uczestniczę jeszcze aktywniej w meczu i wydaje mi się, że zaadaptowałem się dobrze do tej roli” – podkreślał Coutinho, cytowany przez niemal wszystkie czołowe angielskie portale.
Brazylijczyk, wychowany w pobliżu faweli Mangueira, znakomicie odnalazł się w swojej nowej roli. Przed sezonem 2017/18 już był adresatem gigantycznego zainteresowania Dumy Katalonii, ale ostatecznie do transferu nie doszło. Kiedy do klubu trafił Egipcjanin Mohamed Salah, zdrowi byli Sadio Mané i Roberto Firmino, Cou był ustawiany w drugiej linii i nadal pokazywał swoje kluczowe atuty. Siedem bramek i sześć asyst można uznać jako ukoronowanie tego. W ten sposób niemiecki szkoleniowiec Liverpoolu niejako idealnie przygotował Coutinho pod transfer do Barcelony i choć Neymar próbował rodakowi wybić transfer z głowy – ten zdecydował inaczej. Teraz zapewni swojej nowej drużynie jeszcze większe pole manewru, bo przecież może zagrać zarówno na skrzydle jak i w środku pomocy.
Dlaczego to tak ważne wzmocnienie dla ekipy z Camp Nou? Choćby dlatego, że to typ magika. Jeżeli już strzela bramki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie to trafienie cudnej urody. To może jeszcze dodatkowo zbudować pozycję Ernesto Valverde. Jeżeli jest jakiś zarzut wobec szkoleniowca z Kraju Basków (nomen omen absurdalny biorąc pod uwagę wyniki i skalę oczekiwań sprzed sezonu), to jest nim przede wszystkim to, że Barcelona nie zachwyca w każdym meczu. Z Coutinho szanse na piękne gole i ataki kombinowane na jeden kontakt z Leo Messim, Luisem Suárezem czy Ousmanem Dembélé dodatkowo wzrosną i być może zamkną usta wątpiącym, co do stylu ekipy Valverde.
WELCOME my friend @Phil_Coutinho 👏👏 how nice is to share team with you again 😃😃 Lots of success in this new stage, we will achieve them all together! pic.twitter.com/fTpYn4wS6d
— Luis Suarez (@LuisSuarez9) January 9, 2018
Liverpool i Brazylia także mogą zyskać
Bezsprzecznie ekipa z Merseyside straciła jednego ze swoich przywódców, człowieka tworzącego grupę, zwaną przez fanów Fab Four. Nie trudno jednak się domyślić, że ciągłe spekulacje dotyczące przyszłości zawodnika po pewnym czasie przeradzały się w niemałą irytację. Brazylijczyk ewidentnie zachorował na granie na Camp Nou i dał Liverpoolowi solidnie zarobić. Mało tego – transakcję dopięto na początku okienka transferowego, więc Anglicy mają wciąż przed sobą sporo czasu, aby dopiąć transfer kogoś, kto przynajmniej w małym stopniu zdoła gwiazdora zastąpić. Kandydatów nie brakuje, wymienia się chociażby takie nazwiska jak Thomas Lemar czy Riyad Mahrez. Szczególnie dobry mógłby być ten pierwszy, gdyż reprezentant Algierii to trochę inny typ zawodnika, zdecydowanie mniej wszechstronny. Jedno jest pewne – na Anfield nie będą chcieli popełnić tego samego błędu, co przy sprzedaży Luisa Suáreza. Wtedy roztrwoniono pieniądze z transferu na graczy pokroju Lazara Markovicia i Rickiego Lamberta. Cóż, można było zainwestować lepiej, a teraz to nawet trzeba. Jeśli zostanie to zrobione z głową, to w czerwonej części Merseyside także wyjdą na tej transakcji co najmniej pozytywnie.
Na koniec jeszcze rzecz o reprezentacji Braszylii, która to ma wielkie ambicje w Rosji. Prowadzeni przez Tite Canarinhos będą walczyć o złoto, a dzięki transferowi Coutinho do Barcelony, może jeszcze lepiej funkcjonować jego współpraca z Paulinho, który podobnie jak w kadrze, jest bardzo ważnym ogniwem Dumy Katalonii. Z pewnością pod okiem Valverde zostaną wypracowane odpowiednie automatyzmy, które zaprocentują latem.
Za nami z pewnością najgorętszy transfer tego lata. Z wypiekami na twarzy można wyczekiwać dalszej części sezonu, gdzie zostanie zweryfikowany potencjał ofensywny Liverpoolu, być może jedynie chwilowo uszczuplony poprzez wyjęcie ważnego ogniwa. Barcelona natomiast zrobiła kapitalny interes, dokładając kolejny pikantny składnik do dania, które serwuje nam od początku ligowego grania w sezonie 2017/18. A cena? Cóż, taki obecnie jest ten świat i niespecjalnie możemy z tym nic zrobić.